- Adamowi posłużył odpoczynek od mistrzostw Polski?
Hannu Lepistoe: - Bardzo przepraszam kibiców, że nie mogli zobaczyć Małysza w Szczyrku, ale dla nas w tej chwili najważniejsze zawody to mistrzostwa świata w Oslo. Podczas mistrzostw Polski mógłby oddać trzy skoki, tymczasem zależało mi na tym, żeby spokojnie popracować. To się udało, bo Adam zaliczył ponad 20 prób treningowych.
- Powrót Małysza z Norwegii bez medalu uzna pan za niepowodzenie?
- Adam jedzie po medal, myśli o piątym mistrzostwie świata w karierze i uważam, że ma realne szanse na spełnienie marzeń. Jeśli podczas zawodów będą równe warunki dla wszystkich, bez zmiennych wiatrów, podmuchów i ruszania belką przez jury, Małysz może walczyć o złoto.
- Jak wielu konkurentów mu zagraża?
- Austriacy Morgenstern i Schlierenzauer będą najgroźniejsi, Niemiec Freund ostatnio robi furorę i też może się włączyć do walki o podium, Norwegowie Jacobsen i Hilde u siebie na pewno się specjalnie postarają. Zawsze niebezpieczny jest Ammann.
- Ammann podobno ma nowy, rewelacyjny kombinezon.
- Pierwsze słyszę. Wydaje mi się, że nic rewelacyjnego nie da się już wymyślić w ramach ścisłych regulaminów, jakie obowiązują w skokach.
- A może Szwajcar wystrzeli z czymś takim, jak osławione wiązania z igrzysk w Vancouver?
- To też była bardziej wojna psychologiczna, bo na wiązaniach tego typu Szwajcar skakał od lat, a zrobił się wokół nich dodatkowy szum. Trudno wymyślić coś rewolucyjnego bez długotrwałych testów.
- Team Małysza podąża za światowymi nowinkami sprzętowymi?
- Jesteśmy na bieżąco. Chcę pochwalić Roberta Mateję, który pilnuje spraw związanych z kombinezonami. Ostatni, którego używamy (jasny, po raz pierwszy wykorzystany w Vikersundzie - red.), okazał się bardzo dobry, ale zawsze równolegle testujemy następne.
- To będą ostatnie mistrzostwa świata w karierze pana podopiecznego?
- Nigdy nie rozmawiałem z Adamem o końcu jego kariery. To będzie wyłącznie jego decyzja i ja ją uszanuję.