„Super Express”: - W dzieciństwie każdy chłopak chciał być maszynistą. Zrealizowałeś swoje marzenie?
Matti Hautamaeki: - Niezupełnie tak. Co prawda jak każdy dzieciak pasjonowałem się pociągami, ale decyzja, żeby się tym zająć na poważnie, zapadła dużo później. Wynikła trochę z przypadku, a po części z pewnych możliwości, które otworzyły się, gdy kończyłem przygodę ze sportem. Szukałem pracy, a tak się złożyło, że kilku znajomych i krewnych pracowało na kolei. Zachwalali, że to bardzo dobre zajęcie i mnie przekonali.
- Trudno zostać prowadzącym pociąg w fińskich kolejach?
- Dostać się ciężko, bo chętnych są setki. Trzeba mieć trochę szczęścia, trafić na właściwy moment, wyróżnić się na szkoleniu. Ktoś dał mi szansę, a ja się sprawdziłem i od czterech lat prowadzę pociągi.
- Czym jeździsz?
- Prowadzę zarówno składy osobowe, jak i towarowe, zależy jaka zmiana się trafi. Sześć, siedem razy w miesiącu siedzę w kabinie pendolino, czyli najszybszego pociągu, jaki jeździ w Finlandii. Rozpędza się miejscami do 220 km na godzinę, chociaż teoretycznie może jeździć szybciej. Mieszkam w Kuopio i głównie stąd ruszam do pracy. Średnio pracuję tak jak przeciętny człowiek, czyli 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, ale różnie się to rozkłada czasowo. Pracuję i w dzień, i w nocy. Zdarza się, że 3 dni jestem w pracy, a potem mam trzy dni wolnego. Lubię tę robotę i nie narzekam.
- Zdarzają się pasażerowie rozpoznający w maszyniście dawną gwiazdę sportu?
- Miałem takie przypadki. Ludzie są mocno zaskoczeni, niektórzy myślą, że to jakiś żart albo ukryta kamera.
- Nie chciałeś pozostać przy sporcie?
- Nie było takich ofert, nie za bardzo też o tym myślałem. Nie widziałem się w roli trenera czy działacza.
- Jak Adam Małysz...
- No właśnie, Adam sprawdza się w swojej roli, a ja w trochę innej. Rywalizację z Małyszem wspominam do dziś. Szczególnie konkurs mistrzostw świata w 2003 roku na dużej skoczni w Predazzo, w którym prowadziłem po pierwszej serii, a w drugiej Adam pobił rekord obiektu i zepchnął mnie na drugie miejsce.
- Tymczasem w Polsce mamy już godnego następcę Małysza.
- Kamila Stocha znam mniej, choć oczywiście pamiętam go z zawodów. Teraz, kiedy tylko mam czas, oglądam konkursy w telewizji albo na żywo w Kuopio. Forma Kamila robi wrażenie. Jest faworytem mistrzostw świata w Lahti, tym bardziej że gorzej wypada Peter Prevc, na którego liczyłem, a Severin Freund zakończył sezon z powodu kontuzji. Jeśli ktoś się włączy do walki, to może Norweg Tande? Jeśli Kamil zachowa taką moc jak obecnie, zdominuje ten sezon. Ewentualny sukces w mistrzostwach świata da mu takiego kopa, że potem powinien spokojnie zdobyć Kryształową Kulę.
Matti Hautamaeki, 36 lat
Były fiński skoczek narciarski. Zdobył cztery medale olimpijskie: dwa indywidualne (srebro w 2006 i brąz w 2002) i dwa w drużynie (srebro w 2002 i 2006). Tyle samo krążków ma w mistrzostwach świata (drużynowo: złoto 2003, srebro w 2001 i 2005; indywidualnie: srebro w 2003). Dwukrotnie był na podium klasyfikacji generalnej PŚ (3. miejsca w 2002 i 2005). Był też jednym z najlepszych „lotników”. Wywalczył 5 medali MŚ w lotach, a 4 razy bił nieoficjalny rekord świata w długości skoku. Jego najdalsza próba to 235,5 m z 2005 r. Skończył karierę w 2012 roku.