Ostateczna decyzja zapadnie dzisiaj o godz. 8 rano po spotkaniu z organizatorami, jednak wszystko wskazuje na to, że biegaczki pozostaną nieugięte. Wczoraj Justyna Kowalczyk, Marit Bjoergen, Kikkan Randall i kilka innych zawodniczek wystosowały protest do FIS, w którym zagroziły, że nie pojawią się na starcie. - Jeśli niczego nie zmienią, to nie startuję - mówiła Kowalczyk. - Zniszczyliście te świetnes trasy. Teraz są one parodią. Zjazdy są zbyt strome, a kończące je zakręty są tak źle wyprofilowane, że spodziewam się wielu kolizji i upadków - wtórowała jej Norweżka Marit Bjoergen (33 l.).
Trasa w Falun, które za dwa lata będzie gospodarzem mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, została kompletnie zmieniona na początku tego roku. Podczas inauguracyjnej imprezy (mistrzostwa Szwecji) doszło do kilkunastu poważnych upadków, a kilku biegaczy kończyło zawody w szpitalu! - Zróbcie coś, ponieważ biegi tutaj stały się zagrożeniem dla zdrowia. Kilka metrów od trudnych zakrętów są betonowe słupy. To nie do pomyślenia! - mówiła wtedy dwukrotna wicemistrzyni olimpijska z Vancouver Szwedka Anna Haag (27 l.). - Musiałby się zdarzyć prawdziwy cud, bo zmiana tras wymaga całonocnej pracy. Jednak wszystko może się zdarzyć - mówił asystent trenera Aleksandra Wierietielnego, Rafał Węgrzyn (31 l.).