Od roku 2006 pierwszym aktem pucharowej rywalizacji kobiet jest właśnie ten dystans. Justyna, która PŚ tradycyjnie zaczyna słabiej, zajmowała w nim miejsca od 7. do 18.
W minioną sobotę była dwunasta na pierwszym punkcie kontroli czasu, a potem było coraz gorzej. Od startu do mety prowadziła obrończyni Kryształowej Kuli, Norweżka Marit Bjoergen (32 l.).
- Niczego Justynie na trasie nie brakowało - przyznał "Super Expressowi" bez ogródek trener Aleksander Wierietielny (65 l.).
- Narty jechały dobrze, ona też czuła się dobrze, a bóle piszczeli absolutnie nie były przyczyną takiego występu. Dziewczyna bardzo chciała dobrze wypaść. A kiedy za mocno się chce, zazwyczaj nie wychodzi. Polską "Królową nart" wyprzedziły m.in. Rosjanki i Niemki, które tydzień wcześniej przegrały z nią w zawodach FIS w Muonio.
- To są zawodniczki, z którymi ona dotąd nie przegrywała. I nie będzie przegrywać - zapowiada trener Wierietielny. - To nie jest jej miejsce. Gorzej być nie może. Od tej chwili powinno być już tylko lepiej.
Marit Bjoergen w wypowiedzi przed kamerą również stwierdziła, że spodziewa się, iż Polka, która zwykle zaczyna sezon słabiej, wkrótce będzie groźna.
Nazajutrz, w sztafecie 4x5 km, Kowalczyk pobiegła na drugiej zmianie stylem klasycznym. Uzyskała trzeci czas odcinka i wyprowadziła polski zespół z 14. na 6. pozycję. Z czołowej dziesiątki Polki wypadły na ostatniej pętli po upadku Sylwii Jaśkowiec.
Kolejne pucharowe zawody to trzyetapowy turniej w Kuusamo w Finlandii - od piątku do niedzieli.