- Od maja wykonałam sto procent zaplanowanej roboty. Jesteśmy z niej zadowoleni wraz z trenerem Aleksandrem Wierietielnym. Teraz sprawdzimy, jak zareaguje na nią ciało 32-letniej biegaczki. Mamy nadzieję, że bardzo dobrze - powiedziała "Królowa nart" na konferencji prasowej w Warszawie. - Jestem bardzo przemęczona i to jest normalne na tym etapie przygotowań. Dostałam nakaz od trenera, by się w tych dniach relaksować.
Justyna Kowalczyk przed nowym sezonem
Jej team opuściła wiosną Sylwia Jaśkowiec, z którą trenowały razem przez rok i wywalczyły brąz MŚ w sprincie drużynowym.
- Te wspólne treningi pomogły bardziej Sylwii niż mnie. W moim teamie zobaczyła, jak się naprawdę trenuje i wykonała wielki skok. Odejść chciała Sylwia, a nie ja i nie było w tym powodów koleżeńskich ani sportowych. Na początku nadchodzącego Pucharu Świata zabraknie z różnych powodów innych Polek. Sytuacja braku zaplecza jest deprymująca na co dzień, ale na starcie nie będzie miała na mnie wpływu - twierdzi.
Inaczej wygląda program startów Justyny w zimie 2015-2016, niż było w poprzednich sezonach.
- Dużo zależy od tego, jak się zaprezentuję w Kuusamo. Ten start odpowie na wiele pytań - zapowiada. - Okaże się, w jakim miejscu się znajduję. Jak się będę czuła i jak się ma moja dyspozycja wobec innych dziewczyn. Moje priorytety na nadchodzący sezon to turniej Tour de Ski, biegi Pucharu Świata "klasykiem" i wreszcie kilka maratonów cyklu Ski Classics. Te ostatnie to sposób przygotowania do igrzysk 2018, a taki rodzaj wysiłku to "moja nowa miłość".
Nową miłość dzielić będzie z międzynarodowym zespołem biegów długodystansowych Santander Team, do którego wchodzi jako zawodniczka sponsorowana przez Santander Consumer Bank. Umowę podpisała wczoraj w Warszawie.
Wartość umowy jest ścisłą tajemnicą. My oceniamy ją na podobnym poziomie jak poprzednią, z Raiffeisen Polbank (wygasła w kwietniu), czyli ok. miliona złotych rocznie. Zawarta została na dwa lata, do października 2017 r., z opcją przedłużenia o rok.