Informacja o śmierci Kacpra Tekielego spadła jak grom z jasnego nieba. Do mediów nie przedostała się wcześniej informacja o jego zaginięciu, które nastąpiło 17 maja – wówczas Justyna Kowalczyk straciła kontakt z mężem. Bardzo szybko, bo już 18 maja rano, ratownicy odnaleźli alpinistę – niestety już nie żył i jak się okazało, porwała go lawina. Tekieli realizował projekt wejścia na wszystkie 82 czterotysięczniki Alp. Momentalnie wielu sportowców, działaczy i zwykłych fanów zaczęło składać kondolencje Justynie Kowalczyk i jej niespełna 2-letniemu synkowi Hugo, którego osierocił Tekieli. 30 maja natomiast odbył się pogrzeb alpinisty, podczas którego Justyna Kowalczyk wyznała, że zdawała sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie ze sobą pasja jej i jej męża.
Justyna Kowalczyk wprost o śmierci
Kacper Tekieli spoczął w rodzinnym grobie w Gdańsku Oliwie. W tym mieście alpinista urodził się, tam również wziął ślub z Justyną Kowalczyk w 2020 roku. Podczas świeckiej uroczystości Justyna Kowalczyk przyznała, że była świadoma konsekwencji wspinania się w górach. Zanim urodził się Hugo, Kowalczyk często towarzyszyła mężowi nawet w trudniejszych wyprawach. – Żadne z nas nie uciekało od śmierci, wiedzieliśmy, co może się stać – powiedziała podczas ceremonii była biegaczka narciarska.