"Super Express": - Jak przebiegały treningi przed sezonem?
Kamil Stoch: - Na razie oddałem około 150 skoków na igelicie i poziom dyspozycji jest podobny jak rok temu. Mam za sobą ciężkie treningi motoryczne, ale one były wpisane w plan przygotowań. Do najważniejszych konkursów, czyli Grand Prix w Wiśle, pozostał tydzień i mam nadzieję, że wykorzystam potencjał, złapię świeżość.
- W czymś zrobił pan postępy?
- Postępy są spore, zwłaszcza w podejściu do treningu. Nie chodzi tu o motywację, bo tę mam zawsze. Zyskałem natomiast dystans do tego, co robię. Lata kariery nauczyły mnie, żeby się nie napalać na rekordy, medale. Skoki są nieprzewidywalne, więc nie należy się nastawiać na osiągnięcia, tylko wykonywać na sto procent wszystko, co trzeba.
Kamil Stoch o modernizacji skoczni w Zakopanem: Możemy się tylko modlić, prosić i błagać [WIDEO]
- W letnim sezonie reklamy z pańskim wizerunkiem wyprzedziły starty w konkursach...
- To dlatego, że obowiązki wobec sponsorów staram się wypełniać po zakończonym sezonie zimowym. Nigdy w trakcie. Te reklamy są ich owocem. Ale spotkań sponsorskich było mniej niż rok temu, nie odciągnęły mnie od regeneracji sił i psychiki. Czas przerwy był też czasem poświęconym rodzinie i kibicom. Spotkałem się m.in. z fanklubem w Proszowicach, dziękując za to, że stale mnie wspierają i jeżdżą za mną po świecie. To była taka odnowa psychiczna
- Był już pan na wakacjach?
- One są zaplanowane na drugą połowę sierpnia. Ale... nie zdradzę, dokąd się wybieram.