Kamil Stoch od dłuższego czasu nie należy do grona skokowych szczęściarzy. Śmiało można nazwać go największym pechowcem tego sezonu, a niefart zdaje się go nie opuszczać. Nawet dobre skoki nie zawsze przekładają się na odpowiedni wynik, co ponownie miało miejsce w niedzielę w Oslo. Trzykrotny mistrz olimpijski trafił w drugiej serii na słabe warunki i spadł na 19. miejsce, mimo że był zadowolony z poziomu swoich skoków. Już w przeszłości "Orzeł z Zębu" narzekał na skocznię Holmenkollbakken, a tym razem nie zamierzał się hamować. - Ta skocznia jest tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze i chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych. Czułem, że zasłużyłem na więcej niż 19. miejsce. Jestem zawiedziony. Nie pierwszy i nie ostatni. Mam nadzieję, że ostatni raz tutaj... - wypalił Stoch przed kamerą Eurosportu. Jego słowa błyskawicznie obiegły światowe media i dotarły też do skokowych włodarzy.
Kamil Stoch rozpętał burzę w świecie skoków. Dyrektor PŚ musiał zareagować
Wydawało się, że sytuacja jest wyjaśniona już po rozmowie Stocha z Borkiem Sedlakiem. Polski skoczek skupił się na rywalizacji w Lillehammer, jednak to w tym mieście do jego słów odniósł się Sandro Pertile. Dyrektor Pucharu Świata stanowczo zareagował na pretensje Stocha w rozmowie z "WP SportoweFakty".
- Chciałbym wszystkim przypomnieć raz jeszcze, że rywalizujemy na powietrzu i przyjęliśmy określone zasady. Jedną z nich jest korytarz wiatrowy z minimalną i maksymalną prędkością wiatru oraz jego kierunkiem, ustalany na każdy konkurs. Kamil dostał zielone światło, gdy wiatr mieścił się w korytarzu. Rozumiem jednak jego frustrację, ponieważ już wiele razy w tym sezonie nie miał szczęścia do warunków - stwierdził Włoch. Nie pierwszy raz stanął też po stronie krytykowanego Borka Sedlaka, odpowiadającego za procedurę startową w PŚ.
- Borek podchodzi do swojej pracy bardzo profesjonalnie i każdy konkurs prowadzi zgodnie z międzynarodowymi przepisami, obowiązującymi w skokach narciarskich. Jak każdy z nas nie potrafi jednak przewidzieć, jak będzie wiał wiatr. Mogę jednak zapewnić, że jego praca jest bardzo doceniana przez wszystkich trenerów - dodał Pertile. Jego zapewnienia brzmią nieco dziwnie, gdy ma się w pamięci gorące rozmowy m.in. Thomasa Thurnbichlera czy Stefana Horngachera z czeskim kontrolerem.