- Forma Kamila jest już bliska optymalnej. Dobrze przysłużyły mu się treningi przed świętami na Wielkiej Krokwi, która jest teraz trudną skocznią. Udało mu się wyeliminować spóźnianie odbicia z progu - tłumaczy "SE" Apoloniusz Tajner (63 l.), prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Perfekcja techniczna
Polak jest coraz bliższy perfekcji technicznej, jaką imponował w 2014 roku podczas kapitalnych występów na igrzyskach olimpijskich w Soczi. Wtedy zgarnął dwa złote medale i trzy razy dostał idealną notę sędziowską 20.
Teraz znowu leci w powietrzu niczym niewzruszony posąg, w pełni stabilnie i bez najmniejszych zachwiań. W Oberstdorfie w każdej serii Kamil po dwa razy otrzymał noty sędziowskie na poziomie 19,5 pkt. W Garmisch były głównie dziewiętnastki.
Dyspozycja Stocha wygląda więc co najmniej równie dobrze jak w najlepszym roku w karierze (2014), a może być jeszcze lepsza. W końcu imprezą docelową tego sezonu są mistrzostwa świata w Lahti pod koniec lutego.
Porażki go nie przygnębiają
Prezes PZN patrzy na to wszystko jeszcze bardziej optymistycznie.
- Ta dyspozycja Kamila jest może nawet solidniejsza i równiejsza niż podczas wygranych igrzysk w Soczi - uważa Tajner. - Tam też był bardzo dobry, ale spośród rywali liczyli się wtedy tylko Prevc i Kasai, teraz mocnych konkurentów jest więcej. Dodam do tego świetną dyspozycję psychiczną, dojrzałość osobowości, która sprawia, że porażki go nie przygnębiają, a zwycięstwa przyjmuje z pokorą. I jeszcze to, że ma pewność, iż stoi za nim team, w którym wszystko dobrze funkcjonuje i w którym nie musi się martwić o dobrze dopasowany kombinezon czy cokolwiek innego - podkreśla szef związku.
Horngacher jest bogiem
Odrodzenia Stocha po dwóch słabszych sezonach nie byłoby bez nowego trenera kadry Stefana Horngachera (47 l.). Austriak na nowo poukładał doświadczonego zawodnika. Dwukrotny mistrz olimpijski nie zapomniał przecież, jak się skacze, potrzebował tylko mocnego impulsu.
Horngacher poza wszystkim wniósł do reprezentacji olbrzymią wiedzę technologiczną. Techniczne aspekty skakania są owiane ścisłą tajemnicą, ale bez tego Polacy nie skakaliby dobrze jako drużyna. W ekipie nie ma praktycznie słabych punktów. Przecież w "generalce" Piotr Żyła zajmuje piąte miejsce, ósmy jest Maciej Kot, a dwudziestkę zamykają Dawid Kubacki i Stefan Hula.
Naszego szkoleniowca słusznie więc chwalą rywale. Jego rodak, prowadzący Niemców Werner Schuster, ocenia Horngachera bardzo wysoko: - Zna się na wszystkim: technice, materiałach, prowadzeniu zawodników. Dobrze poznał Polaków, bo pracował kiedyś z juniorami. Ubóstwiają go, jest dla nich bogiem skoków.