Zwłaszcza po zawodach w Engelbergu, gdzie Piotr Żyła i Kamil Stoch stanęli na podium odpowiednio niedzielnego i sobotniego konkursu, można mieć nadzieję na udaną kolejną część sezonu, a zwłaszcza na ciekawą rywalizację w Turnieju Czterech Skoczni. I choć nadal dobre wyniki wykręca "stara gwardia", to do kadry A przebojem wdarł się Andrzej Stękała. 25-latek serca kibiców podbił przede wszystkim podczas mistrzostw świata w lotach, gdzie prezentował się znakomicie, ale i wcześniej dawał sygnały, że może być mocnym punktem kadry.
Skoczek przeżył prawdziwy DRAMAT. Stracił WSZYSTKO. Takiego finału się nie spodziewał
A warto przypomnieć, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu Stękała był bardzo daleko od takich sukcesów. Za sprawą wybuchu jego formy wrócono do momentu, w którym został skreślony przez Stefana Horngachera. Austriakowi bardzo mocno wypominany jest ten fakt w ostatnim czasie. W rozmowie z Interia.pl Adam Małysz wyjawił, że początkowe plany Horngachera były inne od tych, które zostały zrealizowane podczas jego pracy.
Adam Małysz BRUTALNIE ATAKOWANY przez Polaków. Nie mają LITOŚCI, jadą na OSTRO!
- Na samym początku, gdy Stefan do nas przychodził, w założeniu miała być współpraca między kadrami A i B. Później jednak to trochę mu się rozeszło i zaczęła się tworzyć trochę taka rywalizacja, nawet wręcz niezdrowa między jedną, a drugą kadrą. Tak jak teraz Michal Doleżal daje szansę każdemu, tak Stefan miał jakby swoich pewniaków i czasem bał się zaryzykować zabrania kogoś, kto mógł sprawić niespodziankę - powiedział legendarny skoczek.
Co więcej, ze słów Małysza wynika, że Horngacher sam zdaje sobie sprawę z tego błędu. - Stefan przyniósł do nas bardzo dużo, bo cały system, który teraz funkcjonuje, ale niektóre rzeczy już dzisiaj pewnie sam zrobiłby inaczej. Nawet jak z nim rozmawiam to sam mówi - wiadomo, jestem tylko człowiekiem i wiele rzeczy pewnie bym poprawił, wiele może zrobiłbym inaczej. I dodaje, że człowiek całe życie uczy się na błędach. Myślę, że może wtedy nie było błędem to, że Andrzej nie był w tej kadrze, bo nie mógł być, skoro nie miał wyników. Jednak też wielokrotnie było tak, że zawodnicy, którzy w danym momencie może nawet byli w niezłej formie, nie mieli szansy, żeby się pokazać w Pucharze Świata - uważa dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN.