Polscy skoczkowie od początku sezonu skaczą poniżej oczekiwań, ale kolejne konkursy Turnieju Czterech Skoczni pokazują jakby krok po kroku szli do przodu. W Innsbrucku zanotowali najlepszy występ tej zimy, a mogło być jeszcze lepiej, jednak Piotr Żyła spadł z 4. miejsca po pierwszej serii i ukończył konkurs czternasty. Słabszy skok sprawił, że nie był nawet najlepszym z Polaków - miano to ponownie przypadło jedenastemu Kamilowi Stochowi. Dla trzykrotnego mistrza olimpijskiego był to najlepszy występ w tym sezonie i kolejny krok naprzód. Naprawdę niewiele zabrakło, by jako pierwszy Polak zameldował się w czołowej "10" zawodów Pucharu Świata, jednak niepowodzenie doprowadziło do przedłużenia czarnej serii nawiązującej do dawnych lat.
Polscy skoczkowie tak słabo nie skakali od 20 lat
Konkurs w Innsbrucku, mimo że wlał trochę nadziei w polskich kibiców, był też dwunastym z rzędu bez Polaka w czołowej "10". Po raz ostatni mogliśmy się z tego cieszyć podczas finałowego weekendu zeszłego sezonu w Planicy - 1 kwietnia. Później nadszedł ostatni konkurs sezonu 2022/23 i jedenaście zawodów obecnej zimy od Ruki do Innsbrucku. Adam Bucholz ze Skijumping.pl wyliczył, że jest to druga najdłuższa seria polskich skoczków w XXI wieku!
Po raz ostatni tak źle było w 2004 roku, gdy przez 13 konkursów PŚ brakowało Polaka w TOP 10. Już 6 stycznia w Bischofshofen podopieczni Thomasa Thurnbichlera postarają się przerwać tę passę, aby nie wyrównać niechlubnego rekordu sprzed blisko 20 lat. Dzień wcześniej powalczą o awans do ostatniego konkursu 72. TCS w kwalifikacjach.