Trwający sezon jest wyjątkowo intensywny dla skoczków narciarskich. Za nimi już rywalizacja w Turnieju Czterech Skoczni, a niebawem czekają ich kolejne dwie ważne i prestiżowe imprezy - mistrzostwa świata w lotach i zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Te pierwsze zawody odbędą się już w najbliższy weekend na mamuciej skoczni w Oberstdorfie, a my postanowiliśmy przeanalizować szanse poszczególnych zawodników i wskazać faworytów MŚ w lotach.
Dla polskich kibiców najważniejszy będzie występ Kamila Stocha. 30-latkowi z Zębu w bogatej kolekcji pucharów i tytułów brakuje tylko medalu MŚ w lotach, dlatego też będzie podwójnie zmotytowany, by w najbliższy weekend pokazać się z jak najlepszej strony. Niestety tydzień temu na mamucie w Kulm nie wypadł najlepiej i zaczęto już mówić o drobnej zadyszce czy zmęczeniu naszego najlepszego skoczka. Nieraz udowadniał jednak, że umie i lubi latać - jest w końcu rekordzistą Polski w długości skoku - więc miejmy nadzieję, że zawody w Oberstdorfie jedynie napędzą go przed IO w Pjongczangu.
Jednym z najpoważniejszych kandydatów do końcowego triumfu będzie z pewnością Daniel Andre Tande, który świetnie prezentował się w Tauplitz/Bad Mitterndorf. Wydaje się, że po przeciętnym początku sezonu złapał odpowiedni rytm, a na mamutach wyjątkowo uwielbia latać. Jego problemem jest regularność, bo 23-latek wciąż ma spore wahania formy, jednak w Oberstdorfie nie powinien mieć problemów z dobrymi wynikami. Norwegowie umiejętność dalekich lotów mają chyba we krwi, bo na tych największych skoczniach zawsze prezentują się znakomicie. O czym przekonaliśmy się właśnie na Kulm. Tande był tam drugi, a ustapił swojemu rodakowi Andreasowi Stjernenowi, który potwierdził aspiracje do walki o medal MŚ w lotach. W jego przypadku triumf na austrackim obiekcie był dopiero pierwszym w karierze, przez co wielu nie postrzega go jako faworyta zbliżającej się imprezy. Dlatego też 29-latek może niespodziewanie zaatakować z drugiego szeregu. Uważać trzeba też z pewnością na Roberta Johanssona, który na Kulm był czwarty, a w poprzednich sezonach udowadniał, że na mamutach czuje się wyśmienicie.
Obok Norwegów groźni mogą być też Niemcy. Najwięcej szans na medal MŚ powinien mieć Andreas Wellinger, który w poprzednim sezonie zajął drugie miejsce w Pucharze Świata w lotach. W obecnym jest trzeci w klasyfikacji generalnej PŚ, więc zajęcie przez niego lokaty na podium nie powinno nikogo dziwić. Jeśli zaś chodzi o lidera "generalki" Richarda Freitaga to nie do końca wiadomo, w jakiej jest dyspozycji. Podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku upadł podczas lądowania i był na tyle poobijany, że nie startował w Bischofshofen i na Kulm. Jego forma jest więc zagadką, ale jeśli przez tę krótką przerwę od zawodów nie uleciała ona całkowicie, to Niemiec będzie z pewnością jednym z faworytów.
Podobnie jak Stefan Kraft. Austriak to zwycięzca zeszłorocznego Pucharu Świata w lotach. W tamtym sezonie dwukrotnie wygrywał na skoczni w Oberstdorfie, na której odbędą się też tegoroczne MŚ. Jakby tego było mało, to sympatyczny 24-latek jest też rekordzistą świata w długości lotu (253,5 metra). Dlatego nawet słabsza forma w tym sezonie (tylko trzy razy stał na podium - za każdym razem na trzecim miejscu) nie powinna być przeszkodą w dalekich skokach podczas MŚ. Poza wspomnianymi już zawodnikami wśród kandydatów do medalu wymienić należy też Petera Prevca. On do tego grona nie trafił jednak ze względu na formę, a fakt, że będzie bronił wywalczonego przed dwoma laty tytułu. Słoweniec od kilku dobrych miesięcy prezentuje się na tyle słabo, że jego zwycięstwo byłoby dużą niespodzianką.
ZOBACZ: MŚ w lotach zagrożone! Fatalna pogoda zepsuje konkursy w Oberstdorfie?