Skocznia im. Małysza w Wisle-Malince była już dziewięć razy gospodarzem Pucharu Świata. Cztery razy rozgrywała się tam inauguracja tej zimowej rywalizacji, w drugiej połowie listopada. Za każdym razem na sztucznym śniegu, produkowanym przez cztery tygodnie przez firmę Supersnow na podstawie umowy barterowej.
Tym razem śnieg nie będzie potrzebny. Według wstępnego kalendarza inauguracyjne konkursy miałyby odbyć się 5 i 6 listopada. Objęłyby zarówno konkursy kobiet jak i mężczyzn. Rozbieg wiódłby po torach lodowych (jak w zimie), ale lądowanie odbywałoby się na zeskoku igelitowym (jak latem).
- To wcale nie jest nowy pomysł. Już przed laty dyskutowaliśmy o inauguracji Pucharu w październiku z poprzednim dyrektorem Pucharu Świata, Walterem Hoferem - wyjawia nam Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego zawodów w Wiśle. - A obecny pomysł wyszedł bodajże od obecnego dyrektora, Sandro Pertilego. Raz dlatego, że termin w połowie listopada pokrywałby się z rozpoczęciem piłkarskiego mundialu. A po drugie dlatego, że po trzykrotnej podwyżce cen energii elektrycznej i wody samo wyprodukowanie sztucznego śniegu kosztowałoby co najmniej 350 tysięcy złotych. I jako organizatorzy nie moglibyśmy sobie już na to pozwolić. W ogóle nie mam pewności co do budżetu w tym roku i byłbym zadowolony, gdyby ustalił się na poziomie roku ubiegłego.
Sandro Pertile wyszedł naprzeciw sytuacji organizatorów, ale ze swojej strony poprosił, aby do planu zawodów dołączyć zmagania kobiet.
- I pewnie się z tym zmierzymy – mówi Andrzej Wąsowicz i dodaje paradoksalnie – Oby tylko… nie spadł wczesny śnieg, bo wtedy zsunie się z zeskoku, powstanie fałdka w dole i trzeba go będzie usuwać...
Kalendarz ma być dyskutowany i oficjalnie zatwierdzony przez komisję skoków FIS 9 maja. Jeśli pójdzie zgodnie z przewidywaniami, nie wiadomo czy przesunięcie terminu inauguracji Pucharu Świata z zeskokiem pokrytym igelitem zostanie powtórzone. Na razie to eksperyment wymuszony częściowo przez futbol. Nie wiadomo, czy się przyjmie.
- Od dawna naciskaliśmy, aby Puchar Świata w Beskidach odbywał się ponownie w środku zimy i żeby był częścią polskiego miniturnieju z konkursami w Zakopanem, Szczyrku i Wiśle. I to byłaby optymalny dla nas układ – kończy prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego.