Kolejne zmiany w skokach
Trudno nie odnieść wrażenia, że w ostatnim czasie skoki narciarskie tracą na popularności. Jest tak przynajmniej w Polsce, gdzie choć trybuny są pełne, to dane z transmisji telewizyjnych są dla dyscypliny coraz bardziej bezlitosne. Z kolei podczas zawodów w innych krajach często widać pustki pod skocznią i nierzadko to Polacy są tam najgłośniejszymi fanami. FIS jednak zdaje się nie mieć konkretnego pomysłu, jak poprawić widowiskowość, a może przede wszystkim transparentność skoków – bo to właśnie niezrozumiałe punktowanie sędziów oraz przyznawanie czy odejmowanie punktów za wiatr są jednymi z powodów, przez które trudno z przyjemnością oglądać kolejne zawody. Nie oznacza to, że federacja nie robi nic, a kolejna planowana zmiana może sporo namieszać w kolejnych sezonach, choć na samo widowisko raczej wpływu mieć nie będzie.
Limit kombinezonów jak limit części w F1
W Pradze trwa wiosenne spotkanie komitetu ds. sprzętu i rozwoju skoków FIS i to właśnie na nim zadecydowano, że latem testowane będzie nowe rozwiązanie – zawodnicy będą mieli dostępną... ograniczoną liczbę kombinezonów! Ograniczenia mają dotyczyć nie tylko całego sezonu, ale też każdego weekendu i oddzielnych konkursów. Rozwiązanie będzie wprowadzone próbnie podczas Letniego Grand Prix, a skoczkowie będą mieli dostępne cztery kombinezony na cały sezon. Wraz z tym wraca też system plombowania kombinezonów – będą one zabezpieczone elektronicznymi czipami w kilku miejscach stroju.
Polacy głosowali przeciw zmianom. To nic nie dało
Sprawę tę i całe spotkanie w Pradze szeroko opisuje portal Sport.pl. Kilka reprezentacji miało swoje obiekcje do pomysłu, ale nie zyskały one posłuchu – reprezentujący Polskę Łukasz Kruczek namawiał FIS, aby testy wydłużyć także na sezon zimowy, ale nie przychylono się do tego pomysłu. Austriacy chcieli, aby limit nie obowiązywał podczas Letniego Grand Prix. Przeciwko limitowi czterech kombinezonów na LGP głosował Kruczek, Austriak Harald Haim oraz Szwajcar Martin Kuentzle, jednak pomysł ostatecznie zaakceptowano.
Łukasz Kruczek szczegółowo opisał obiekcje dotyczące wprowadzanego pomysłu. – To nie jest duży problem, ale nie do końca można zrozumieć argumentację. Dotyczy kwestii ekonomicznej, a w kuluarach mówi się o tym, że ten ruch ma pomóc małym nacjom. Tylko to nie pomaga ani tu, ani tu. Ci, którzy mają pieniądze, większe kadry, będą i tak testować poza zawodami i przyjadą z gotowym rozwiązaniem. Małe kraje, te z mniejszymi możliwościami, nie mają takiej opcji, bo musieliby wybierać, którzy z ich niewielu zawodników startują w zawodach, a którzy testują. Nie mają grup takich skoczków, którzy pomogliby w sprawdzeniu materiału poza startami. To nie do końca dobre rozwiązanie, choć latem może się sprawdzić, bo mamy mało startów. Jakby to miało wyglądać zimą, takie limitowanie? Nie do końca wiem, czy jest jakaś zasadność – tłumaczy Kruczek w rozmowie z portalem Sport.pl.