Zakopane od wielu lat ma szczególne miejsce w serach kibiców skoków narciarskich. Wielka Krokiew to niewątpliwie miejsce magiczne, gdzie zawodnicy mogą poczuć atmosferę prawdziwego święta. Zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy to wiele obiektów świeci pustkami, Zakopane wyrasta na Mekkę skoków narciarskich. I nie ma wątpliwości, że Wielka Krokiew nie była by tak magiczna bez udziału Adama Małysza.
Decyzja Doleżala wywołała niekomfortową sytuację? Szczera opinia, niektórzy mogli być zaskoczeni
Sto tysięcy kibiców pod Wielką Krokwią. Ciężko w to uwierzyć
Orzeł z Wisły był tak naprawdę pierwszym polskim skoczkiem, który dominował w Pucharze Świata. Małyszomania zaczęła się od triumfu w Turnieju Czterech Skoczni w 2001 roku. Wówczas zainteresowanie skokami narciarskimi w Polsce eksplodowało, a wiele milionów Polaków co weekend z zapartym tchem śledziło poczynania Małysza.
Od wspomnianego Turnieju Czterech Skoczni Orzeł z Wisły zaczął prawdziwą dominację w skokach. Rzadko kiedy schodził z podium i w wielu przypadkach nie dawał rywalom szans. Wciąż jednak czekał na pierwszy triumf przed własną publicznością. Historyczny moment miał miejsce 20 stycznia 2002 roku podczas zawodów w Zakopanem.
Małysz wprawił kibiców w euforię. Niezapomniane obrazki
Obrazki z tego wydarzenia wciąż wracają przy wielu okazjach i obecnie ciężko wyobrazić sobie powtórzenie takich scen. Najmłodsi kibice mogą nawet nie uwierzyć, że pod Wielką Krokwią zebrało się około sto tysięcy fanów, którzy szukali najmniejszego skrawka ziemi, byleby tylko zobaczyć jak Małysz frunie po pierwszy triumf w historii w Zakopanem.
Zawodnik rywalizował wówczas z Mattim Hautamekim i Svenem Hannawaldem. Polak w pierwszej serii skoczył 131 metrów, a w rundzie finałowej 123,5 metra, ale to wystarczyło, aby wyprzedzić Niemca. Gdy okazało się, że Małysz wygrał, kibice wpadli w euforią, a wielkich emocji nie ukrywał również sam triumfator. Takich chwil nie da się zapomnieć.