Piotr Żyła znany jest ze swojej pasji do lotów narciarskich, którą potwierdził nawet w niezbyt udanym sezonie, gdy podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich nawiązał walkę o medale. Ostatecznie zajął 6. miejsce i udowodnił, że na mamutach czuje się doskonale, choć końcówka sezonu temu przeczy. Ostatni weekend w Vikersund był w wykonaniu "Wiewióra" rozczarowujący - 25. i 26. miejsce tak uznanego lotnika nie może zadowalać. Nastroje kibiców zrobiły się jeszcze gorsze po słowach 37-latka, który przyznał, że jest wykończony i może zrezygnować z ostatniego weekendu sezonu w Planicy. O takiej możliwości mówił nawet na gorąco trener Thomas Thurnbichler, jednak ostatecznie Austriak nie dokonał żadnej zmiany w składzie na finałowy weekend Pucharu Świata.
- Planica na końcu sezonu jest zawsze wymagająca dla zawodników. To jeden z powodów, dla którego chcę zabrać tam najświeższych skoczków i tych, którzy są w pełni zaangażowani. Liczy się również forma. Teraz będziemy mieli czas na rozmowy z zawodnikami. Pora na nabranie świeżości jeszcze jeden raz. W ciągu jednodniowego pobytu w domu wiele może się zmienić - mówił kilkadziesiąt godzin przed ostateczną decyzją Thurnbichler. Okazało się, że powrót do domów faktycznie pozytywnie wpłynął na jego podopiecznych, bo do Planicy uda się ta sama "piątka", która rywalizowała w cyklu Raw Air.
"Trener Thomas Thurnbichler ogłosił skład na finałowy weekend Pucharu Świata w Planicy. Na Letalnicy zaprezentuje się pięciu Biało-Czerwonych: Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła" - oficjalnie przekazał Polski Związek Narciarski we wtorek, 19 marca. Ostatni weekend sezonu rozpocznie się od czwartkowych kwalifikacji do piątkowego konkursu indywidualnego. W sobotę odbędzie się ostatni konkurs drużynowy, a w niedzielę na starcie finałowych zawodów tradycyjnie pojawi się 30 najlepszych zawodników PŚ. W tym gronie powinni znaleźć się Zniszczoł, Żyła, Stoch i Kubacki. Szanse Kota na występ w wyjątkowym konkursie są tylko matematyczne.