Po finale NHL. Radość w Bostonie, a wściekłość Vancouver

2011-06-17 4:30

Zeszłej nocy ulice Vancouver przypominały pole bitwy. Płonęły samochody, wściekły tłum walczył z policją, a wszystko przez porażkę miejscowych Canucks w siódmym, decydującym meczu finału Pucharu Stanleya.

Kanadyjczycy wygrali trzy poprzednie mecze u siebie. Przed decydującym meczem w Vancouver kibice Canucks byli więc pewni swego. Ich pupile przegrali jednak z Boston Bruins 0:4 (a całą serię 3-4) i sen o mistrzostwie prysł jak mydlana bańka.

Po ostatniej syrenie w Bostonie rozpoczęło się całonocne pijaństwo w barach. W Vancouver tysiące kibiców, którzy oglądali mecz w Rogers Arena i na miejskich telebimach, zaczęło rozróby. Chuligani podpalali radiowozy, demolowali i rabowali sklepy, a kilka osób z ranami kłutymi trafiło do szpitali. Policja użyła gazu łzawiącego, odcięła centrum miasta, zamykając ulice i mosty, i po kilku godzinach walk opanowała sytuację.

Patrz też: Kim jest Danijel Ljuboja, nowy napastnik Legii Warszawa

To pierwsze zamieszki w Vancouver od 1994 roku, gdy Canucks... przegrali w siódmym meczu finału z New York Rangers.

Najnowsze