Nie takiego początku sezonu w wykonaniu reprezentantów Polski spodziewali się biało-czerwoni fani skoków narciarskich. Dawid Kubacki, Piotr Żyła, a w szczególności Kamil Stoch prezentują się bardzo słabo. Już awans do drugiej serii konkursów staje się dużym wyzwaniem, co jedynie odzwierciedla kiepską sytuację skoczków. Thomas Thurnbichler w licznych wywiadach stara się uspokajać sytuację i przekonuje, że wie, jaki plan naprawczy należy wprowadzić, aby forma poszła w górę. Ale na efekty będzie trzeba nieco poczekać.
Thurnbichler gryzł się w język. Sprawa wygląda poważnie
Austriak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał, że termin zgrupowania na Cyprze nie był najlepszy z możliwych. - Tak, obóz był o tydzień za późno, przez co rytm skoków w Ruce nie był odpowiedni. Nie wykorzystaliśmy też tej skoczni do treningów. Powinniśmy zaplanować obóz lepiej, tak, by później mieć jeszcze dwa tygodnie na skoki treningowe - przyznał szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Został również zapytany, jakie plany ma kadra na najbliższy tydzień. Wypowiedź Thurnbichlera sugeruje, że zawodnicy nie mają gdzie trenować w Polsce. - Wszyscy zawodnicy chcieliby skorzystać z treningu. Problem jednak jest taki, że pomimo tego, że w Polsce jest prawdziwa zima, skocznie wciąż nie są gotowe. Mogliśmy jedynie skakać na 70-metrowym obiekcie w Zakopanem. Nie chcę nawet tego komentować - podsumował dość surowo Thurnbichler.