Polacy przegrywają z Francją i wciąż są na dnie tabeli
Już pierwsze chwile spotkania zwiastowały, że będzie ono bardzo wymagające dla Polaków. Nasi reprezentanci nie wyglądali na tak skoncentrowanych w obronie i skutecznych w ataku jak choćby w meczu z Łotwą. Francuzi częściej atakowali i robili to zdecydowanie groźniej, ale długo przy czystym koncie trzymał nas Murray. Niestety, w końcu musiał skapitulować i w krótką chwilę Francuzi wyszli na dwubramkowe prowadzenie – Addamo trafił do siatki w 8. i 12. minucie pierwszej tercji. Polacy mogli sobie pluć w brodę, bo dwa razy grali potem w przewadze, ale żadnej z tych okazji nie wykorzystali.
Druga tercja zaczęła się jeszcze gorzej – Polacy szybko złapali dwie kary i w trakcie trwania każdej z nich tracili bramkę – w 5. minucie trafił Da Costa, a później po jego wstrzeleniu krążka przed naszą bramkę gola zdobył Bellemare. Wydawało się, że Polacy będą musieli powoli godzić się z porażką, ponieważ wciąż byli bardzo nieskuteczni i po prostu mało atakowali. Ale w niespełna dwie minuty, pod sam koniec, w 17. i 18. minucie drugiej tercji najpierw trafił Paś, a później Fraszko i wlali nadzieje w serca kibiców przed trzecią tercją.
Szaleńcze ataki nie pomogły
Trzecia partia zaczęła się bardzo dobrze dla Polski – Biało-Czerwoni mocno nacisnęli na rywali i co chwila ponawiali ataki. Po chwili mieli także grę w przewadze, ale mimo szaleńczych akcji nie zdołali zmniejszyć strat. Później sytuacja się odwróciła i było naprawdę niebezpiecznie – Polacy grali w osłabieniu, a to było bardzo groźne w poprzedniej tercji. Tym razem na szczęście Biało-Czerwoni się wybronili, ale do sukcesu potrzeba było także ataków.