Wracając z treningu w Vassieux-en-Vercors zauważył psy zaprzegowe, które przybiegły same. Zabrał więc latarkę i ruszył po śladach w las. Po trzech kilometrach znalazł leżącego pod drzewem Miana Armengol. Hiszpan był nieprzytomny od uderzenia o pień i strasznie zmarznięty. Burzyński oznaczył miejsce, wrócił tam samochodem i dał jednocześnie znać służbom ratowniczym. Temperatura sięgała minus 23 stopni. Helikopter odtransportował Hiszpana do szpitala w Grenoble.
Lekarze powiedzieli, że gdyby leżał w śniegu jeszcze ze 20 minut, zapewne by zamarzł na śmierć.
Grzegorz Burzyński pochodzi ze Śląska, to żeglarz, płetwonurek, mistrz Europy w wyścigach psich zaprzęgów i...ratownik. Stąd jego profesjonalna akcja, która uratowała życie Hiszpanowi.