Kobiecy hokej – zwłaszcza w Polsce – ma dość krótką historię. Podopiecznym Zbigniewa Wróbla ambicji jednak nie brakuje. Rok temu w Katowicach bliskie były awansu z Dywizji I B (czyli trzeciej ligi) do Dywizji I A, będącej zapleczem światowej czołówki. Wówczas na ich przeszkodzie stanęły Chinki, a raczej naturalizowane w tym kraju Amerykanki i Kanadyjki (w Ameryce Płn. poziom tej dyscypliny wśród pań jest najwyższy).
- Od paru lat jesteśmy naprawdę blisko awansu. Był brąz, w ubiegłym roku było srebro w Katowicach. Chinki sprzątnęły nam awans sprzed nosa, więc teraz już najwyższy czas na nasze wyjście z Dywizji I B – mówi „Super Expressowi” jedna z najbardziej doświadczonych reprezentantek, Karolina Późniewska, która z macierzystą Polonią Bytom od ośmiu lat nieodmiennie króluje w rodzimym hokeju.
W polskiej ekipie zabraknie najbardziej utalentowanej zawodniczki. Julia Zielińska w barwach macierzystego Naprzodu Janów grała już w elicie jako... 13-latka. Krótko potem zdobyła mistrzostwo Słowacji z ZHK Poprad, stamtąd zaś – z rodzicami – wyjechała do Finlandii, by i tam (i to dwukrotnie) świętować krajowy czempionat. Od 2024 roku będzie występować w uniwersyteckiej NCAA division 1 w USA. Ale wcześniej... musi zdać maturę. I właśnie ze względu na przygotowania do egzaminu dojrzałości, Zielińska zrezygnowała z wyjazdu na turniej do Korei.
Jej reprezentacyjne koleżanki, grające w kraju, są amatorkami. - Na kobiecym hokeju nikt w Polsce nie zarabia. To nasze hobby. Robimy to tylko dlatego, że to kochamy – mówi Późniewska, która pracuje w sklepie sportowym. - 9.30 wyjazd do pracy, powrót 18.30. I... praktycznie od razu na trening, na 20.00 – cztery razy w tygodniu, prócz środy. Do domu wracam dwie godziny później – opisuje swoją codzienność. Do kina – które lubi – wyskoczyć więc może ewentualnie po 22.00...