Zawody w Lillehammer stanowiły mały cykl Pucharu Świata. Za triumf w klasyfikacji trzech biegów można było zarobić aż dwieście punktów w klasyfikacji generalnej. Dodatkowo przyznawano pięćdziesiąt "oczek" za zwycięstwo w każdej konkurencji. Justyna Kowalczyk w piątek w sprincie była szesnasta, a w sobotę bieg kompletnie jej nie poszedł. Na pięć kilometrów techniką dowolną do mety dobiegła dopiero jako pięćdziesiąta trzecia. W efekcie na niedzielną trasę ruszyła jako czterdziesta piąta zawodniczka.
Od początku biegaczka z Kasiny Wielkiej bardzo mocno pracowała, by wywindować się w klasyfikacji. Na półmetku rywalizacji do prowadzącej Heidi Weng z Norwegii Polka traciła niecałe dwie minuty i była dwudziesta piąta. Ostatecznie nasza reprezentantka zakończyła niedzielną rywalizację z dziewiątym czasem dnia i w klasyfikacji małego cyklu w Lillehammer zajęła dziewiętnaste miejsce. Dla Kowalczyk był to ostatni start w Pucharze Świata w tym roku. Przez dwa miesiące Polka ścigać będzie się na zawodach niższej rangi, by zrobić wszystko, żeby na lutowych mistrzostwach świata w Lahti osiągnąć sukces.