- Jestem optymistą jak zawsze, ale też inaczej niż dotąd - mówi tajemniczo Kruczek. - W moich podopiecznych widać większą dojrzałość, mają nowe spojrzenie na to, co robią, procentuje zebrane doświadczenie. Palą się do skakania. Chcielibyśmy zacząć starty już teraz.
Pierwsze konkursy zaplanowano na najbliższą sobotę i niedzielę w norweskim Lillehammer (K-120). Polska kadra trenowała tam w ubiegłym tygodniu.
- Pojedziemy na Puchar Świata już nie tak jak kiedyś, zastanawiając się, jak to będzie. Jedziemy tam z chęcią rywalizacji z najlepszymi. Chłopaki rozwijają się i nie czują się gorsi od rywali z czołówki. I tak są teraz przez nich postrzegani. Już nie jest tak jak niedawno, gdy wszyscy nasi skoczkowie poza Adamem Małyszem byli traktowani na zasadzie "są, no to są" - dodaje Kruczek.
Trener polskiej kadry zamierza wprowadzić szerszą grupę skoczków do światowej elity.
- Sezon będzie dobry, jeśli w klasyfikacji końcowej PŚ znajdzie się dwóch Polaków w czołowej piętnastce, a trzech w trzydziestce. Zaś w mistrzostwach świata mamy włączyć się do walki o medale: indywidualnie i drużynowo - nie kryje Kruczek. - Największe doświadczenie ma Kamil Stoch. Duże postępy zrobił też Maciek Kot. Piotr Żyła ma w dorobku czołowe miejsca w konkursach latem i zimą. Z kolei Dawid Kubacki stoi przed barierą zdobycia pierwszych punktów w zimie. Ale on tę barierę pokona. Lepiej mieć dwóch liderów niż jednego, a jeszcze lepiej trzech! - kończy ze śmiechem Kruczek.
Nie przegap!
PŚ w Lillehammer, sobota, 15.00, niedziela, 13.30, TVP 1 i Eurosport