Kowalczyk biegła w sobotę w tym samym biegu półfinałowym co Marit Bjoergen. Polka rozpoczęła ospale. Długo jechała na końcu stawki. Pokazała jednak niezwykłą moc, gdy na kilku metrach, po kilku mocniejszych pociągnięciach, wyszła na czoło stawki i pomknęła - wydawało się - niezagrożona do mety. Tuż za ostatnim podjazdem popełniła jednak błąd. Próbowała pozbyć się przyklejonego śniegu z nart i upadła. Natychmiast pozbierała się, utrzymała miejsce w czołówce, ale do mety dojechała dopiero na trzecim miejscu. Jak się okazało - pechowym. Osiągnęła słabszy czas od rywalek w drugim biegu i odpadła z dalszej rywalizacji.
Upadek Justyny Kowalczyk. Marit Bjoergen wygrywa inauguracyjny start Pucharu Świata
Po starcie nie ukrywała jednak satysfakcji. "Optmizmu morze" - napisała Polka na swoim profilu na Facebooku. Trudno się dziwić. Mistrzyni olimpijska wydawała się być w słabszej formie od rywalek, ale sobotnie popisy na trasie każą wątpić w podobny scenariusz. Wydaje się, że wreszcie wyluzowana biegaczka może się okazać największym dominatorem tegorocznej kampanii o Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata w biegach narciarskich.
Zobaczymy, czy równie dobrze nasza "Królowa Nart" poradzi sobie z niedzielę w biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail