Nic nie idzie po myśli organizatorów Raw Air. Najpierw przez szalejącą epidemię koronawirusa, zmagania w Oslo odbywały się bez udziału publiczności. Ostatecznie zorganizowano tylko prolog i konkurs drużynowy. Rywalizacja indywidualna została storpedowana przez bajoro na środku zeskoku i silnie wiejący wiatr.
Walter Hofer i inne osoby decyzyjne uznały, że skoki zostaną przeniesione do Lillehammer, gdzie dziś zamiast prologu odbył się konkurs indywidualny. Najlepiej w pierwszej serii poradził sobie Markus Eisenbichler, który choć dostał dużo punktów za wiatr w plecy, to odleciał na 138 metrów i zdeklasował konkurencję.
Z Biało-czerwonych najlepiej poradził sobie Kamil Stoch, który po pierwszej serii był wirtualnym liderem Raw Air. Rozczarowali pozostali skoczkowie. Maciej Kot i Jakub Wolny nie znaleźli się w rundzie finałowej, a Piotr Żyła i Dawid Kubacki wylądowali bardzo blisko i zapewnili sobie prawo startu w drugiej serii, choć wylądowali dopiero w trzeciej dziesiątce.
W rundzie finałowej wiele zależało od wiatru. Co ciekawe, jury, mimo wiejącego wiatru w plecy, cały czas obniżało belkę. W efekcie, część czołowych zawodników nie miała możliwości odlecieć. Skutkowało to spadkami z zajmowanych miejsc. Kamil Stoch nie obronił fotela wicelidera i spadł na siódme miejsce. Konkurs wygrał czwarty po pierwszej serii Peter Prevc.