Zarówno dla polskich skoczków, jak i kibiców, zawody Pucharu Świata w Zakopanem to prawdziwe święto. Atmosferę podczas konkursów w zimowej stolicy Polski chwalą wszyscy. Co roku trybuny wypełnione są po brzegi, a chętnych na bilety jest więcej niż miejsc na Wielkiej Krokwi. Problemy z nabyciem wejściówek są również i przed tegorocznymi konkursami.
Wynika to nie tylko z ogromnego zainteresowania, ale przede wszystkim z kwitnącego procederu jakim jest nielegalny handel biletami. Kibice napotykają trudności z nabyciem wejściówek od połowy października. Ogromna ich część trafiła w ręce tzw. "koników", którzy chcą zarobić na nielegalnej sprzedaży biletów.
Normalne ceny wejściówek wahały się od 30 zł (kwalifikacje) do 500 zł (miejsca siedzące z cateringiem). Ich wartość na czarnym rynku jest ponad dziesięciokrotnie większa. Niektóre "oferty" biletów sięgają aż 5 tysięcy zł. Organizatorzy zgłosili już sprawę policji i do prokuratury. Wystosowali również apel do kibiców, aby ci nie kupowali biletów od nielegalnych handlarzy.
Tak astronomicznie wysokie ceny wstępu na skocznie mogą skutecznie odstraszyć wielu fanów. - To jest po prostu złodziejstwo. Celowo nie ustalamy wysokich cen biletów, bo chcemy, by zawody zobaczyło jak najwięcej kibiców. Nie chcemy, by to była impreza elitarna, ale taka, na którą stać wszystkich fanów skoków narciarskich. Dlatego chcę walczyć z takimi sytuacjami - mówił Wojciech Gumny z Komitetu Organizacyjnego Pucharu Świata w Zakopanem, cytowany przez portal "onet.pl".
Zobacz również: Nowe kombinezony Polaków pretekstem do dyskwalifikacji? FIS zapowiada ostre kontrole