- Czuję się pewnie, wreszcie dojrzałem fizycznie i psychicznie - nie ukrywa Maciej Kot, który w Letniej GP zajął 5. miejsce. - A że jestem typowany na nowego lidera ekipy? Cóż, chciałbym nim być. Nie boję się tego. Ale też sukcesy indywidualne zależą od drużyny. Jak ona będzie silna, to i ja będę miał większe szanse.
Puchar Świata rozpoczyna się w Lillehammer 23 listopada. Kadra trenera Łukasza Kruczka wyrusza do Norwegii już dzisiaj, aby trenować na śniegu i lodzie. Jak dotąd od wiosny zawodnicy oddali od 400 do 500 skoków na igelicie oraz ok. 50 na rozbiegach lodowych.
- Cieszę się, że już zaczyna się sezon i chciałbym, aby forma pojawiła się od razu - nie kryje Maciej Kot, którego nie irytują porównania z najlepszym polskim skoczkiem po odejściu Małysza - Kamilem Stochem (25 l.).
- Kamil przewyższa mnie przede wszystkim osiągnięciami. Ale także doświadczeniem, które pozwala mu być zawodnikiem poskładanym i zachowywać stabilność techniki - nie kryje szacunku do starszego kolegi Maciek.
Sam Stoch przyznaje, że wyrósł mu w kadrze silny rywal. - Latem Maciek mnie prześcignął - mówi skoczek z Zębu.
Wie, o czym mówi. W końcu w ubiegłym miesiącu Stoch zdał egzamin magisterski na krakowskiej AWF z dziedziny porównania przygotowań skoczka narciarskiego do kolejnych sezonów. Miejmy nadzieję, że świeżo upieczony magister będzie skakał jak profesor. A student Kot (także AWF) już teraz przyznaje, że chciałby skakać nie tylko tak efektywnie, ale i tak efektownie jak Kamil.
Co ciekawe - z tej dwójki tylko Kamil ma w domu... kota. Niezbyt skocznego, chętniej trzymającego się ziemi. Maciek natomiast nigdy nie hodował domowych zwierząt. Tylko jego dziadek trzymał króliki.