- Skąd to nagłe odrodzenie? - pytamy trenera kadry narodowej Łukasza Kruczka (37 l.).
Łukasz Kruczek: - Odrodzenie to może za mocne słowo, ale coś w tym jest. Mieliśmy problem w Kuusamo, ale udało się go rozwiązać.
- W jaki sposób? Chyba nie zajadając bułką z bananem?
- Bułki z bananem wciąż jemy, na głodzie nie można bowiem startować. Ale znaleźliśmy przyczyny spadku formy. Nie było jednej konkretnej, ale kilka, które wywołały efekt domina.
- Od czego ta konstrukcja zaczęła się sypać?
- Myślę, że były to problemy z kombinezonami. Zmieniliśmy tkaninę i w zawodnikach uwolniła się swoboda skakania. Sam kombinezon nie poleci, choćby był ze złota. Ale może uruchomić pewność siebie.
- Podobno skoczkowie za bardzo chcieli skakać dobrze i daleko...
- To prawda. To mogło także sprowokować inne złe zjawiska. Wystarczy zbyt mocna koncentracja powodująca napięcie mięśniowe, przez co ruchy wykonywane są bez swobody i finezji.
Wróciliśmy do starego
Tadeusz Szostak, szef firmy Berdax, która szyje kombinezony dla polskich skoczków:
- Nowy materiał na kombinezony naszych skoczków... wcale nie jest nowy, był używany poprzedniej zimy. A potem w lecie w ramach prób sięgnęliśmy po inny i stroje funkcjonowały, bo chłopaki nawet wygrywali konkursy Grand Prix. Tamten materiał był sztywny. Być może zimą, pod wypływem temperatur, jego sztywność jeszcze się wzmocniła. Sprowadziliśmy więc tkaninę bardziej miękką. Kombinezony z takiego materiału pozwoliły na większy komfort w przyjmowaniu pozycji dojazdowej do progu.