Konkursy pucharu świata w skokach narciarskich od wielu lat cieszą się wielką popularnością w Polsce. Czy to na skoczni w Wiśle, czy na Wielkiej Krokwi, zawsze jest mnóstwo kibiców, co podkreślają zawodnicy i trenerzy ze wszystkich krajów. Nie inaczej było na inauguracji tego sezonu na skoczni im. Adama Małysza, gdzie zarówno fani jak i skoczkowie spisali się na medal.
Nie dziwią więc kolejne szanse na zorganizowanie konkursów w Polsce. Ostatnio powrócił temat organizacji zawodów na PGE Narodowym. Taki pomysł był analizowany już przed czterema laty. Myśleliśmy przede wszystkim o zawodach w Warszawie. Rozbieg skoczni znajdowałby się za koroną stadionu. Dojazd do progu pokazywany byłby na specjalnie zamontowanych telebimach. Od momentu wybicia kibice obserwowaliby zawodników lecących w powietrzu. Musielibyśmy przeznaczyć aż 23 miliony złotych przy potencjalnych 18 milionach zysku. - mówił dla "Przeglądu Sportowego" prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.
Organizacja takiego wydarzenia byłaby więc wielkim przedsięwzięciem infrastrukturalnym jak i biznesowym. PZN musiałby znaleźć wielu sponsorów, którzy pomogliby w tworzeniu tego projektu. Odnośnie pomysłu wypowiedział się również Minister Sportu w rządzie Beaty Szydło, Witold Bańka. Na swoim koncie Twitterowym skrytykował PZN. Zwrócił uwagę, że pieniądze lepiej przeznaczyć na szkolenie młodzieży niż jednorazowe wydarzenie na PGE Narodowym. Skoki narciarskie na stadionie? :/Proponuję, by związek skupił się lepiej na zbudowaniu długoletniej strategii szkoleniowej w sporcie młodzieżowym dla przyszłych mistrzów... - napisał Witold Bańka.
https://t.co/7nE4EYgyNf. Skoki narciarskie na stadionie? :/Proponuję, by związek skupił się lepiej na zbudowaniu długoletniej strategii szkoleniowej w sporcie młodzieżowym dla przyszłych mistrzów...
— Witold Bańka (@WitoldBanka) 24 listopada 2017
Zobacz również: Skoki narciarskie: Kot jest szybszy [ZDJĘCIA]