Prezes WADA Witold Bańka podał do wiadomości, że sprawa dopingowa Walijewej została wniesiona do sądu sportowego CAS w Lozannie z powodu opóźnienia jej rozpatrzenia ze strony Rosji.
Kamiła Walijewa brała udział w mistrzostwach Rosji w grudniu 2021 r. Pobrana wówczas od niej próbka antydopingowa wykazała obecność zabronionej substancji - trimetazydyny (lek anty-niedokrwienny). Ale jej wynik opublikowany został dopiero 8 lutego br., dzień po zwycięstwie łyżwiarzy Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego w konkursie zespołowym igrzysk w Pekinie (wyprzedzili ekipy USA, Japonii i Kanady).
Wyniki tej konkurencji stały się w tej sytuacji nieoficjalne. Łyżwiarkę dopuszczono jednak kilka dni później do rywalizacji solistek, w której była faworytką. Takie było orzeczenie w trybie pilnym sądu CAS. Kamiła zajęła w rywalizacji solistek dopiero czwartą lokatę. A ceremonia dekoracji drużyn nie odbyła się do dzisiaj.
Po zamknięciu igrzysk zarówno agencja WADA jak przez MKOl Thomas Bach naciskali na rosyjska agencję RUSADA, by jak najszybciej przeprowadziła postępowanie. Sama obwiniona broniła się ponoć mówiąc, że dodatni wynik kontroli był efektem pomylenia lekarstw: zażyła lek nasercowy swojego dziadka.
Odpowiedź ze strony Rosjan na te naciski była bulwersująca: ponieważ zawodniczka w chwili wykrycia zabronionej substancji miała 15 lat i tym samym była „osobą chronioną” na mocy Światowego Kodeksu Antydopingowego, nie zostanie ujawniony ani werdykt ani szczegóły śledztwa.
Prezes Bańka ostrzegał RUSADA w zeszłym miesiącu, że WADA skieruje sprawę do CAS, „chyba że sprawa zostanie szybko rozwiązana”. Nie została rozwiązana, więc sprawę nastolatki rozstrzygnie sąd w Lozannie.