Decyzji FIS nie jest w stanie zrozumieć wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, Rafał Kot. W rozmowie z WP Sportowymi Faktami mówi: - Jestem trochę zdegustowany, a nawet lekko przerażony wyczynami FiS-u już od dwóch lat. Decyzje podejmowane przez federację w sprawach skoków narciarskich nie idą w dobrym kierunku. Owszem, idea, żeby promować dyscyplinę, organizować konkursy w miejscach, gdzie nie jest ona zbyt popularna, otwierać się na nowe kontynenty... to wszystko ma jakiś sens i jestem za. Natomiast teraz kuriozalnie wymyślono, jak spopularyzować skoki u, mówiąc brzydko, maluczkich tego sportu. Ktoś pomyślał, że dobrze będzie osłabić mocniejszych. Nie tędy droga.
Zmiany w skokach ostro krytykowane. Ekspert nie jest w stanie tego zrozumieć
Kot twierdzi również, że zmiany powinny być dokonane w inny sposób: - Potrzeba czasu, dofinansowania i wdrożenia innych metod szkolenia, by zmniejszać różnicę poziomów pomiędzy najlepszymi sześcioma reprezentacjami a resztą stawki. Taki proces musi potrwać. Wprowadzone zmiany jedynie obniżą poziom zawodów i zadziałają na szkodę dyscypliny. To jak strzał w kolano, bo skoki narciarskie i tak są sportem niszowym. Nie widzę żadnych logicznych argumentów na takie działania.
Działacz zwraca uwagę, że zmniejszenie liczby dopuszczonych zawodników może zahamować ich rozwój. - W kadrach, które przodują na świecie i tak nierzadko jest tłok. Każdy chce skakać w Pucharze Świata i rozwijać się dynamicznie. Teraz wielu zawodników straci miejsca w swoich reprezentacjach, a co za tym idzie zapał. Być może przez to niektórzy skończą kariery, bo już widać skutki tej decyzji - uważa Kot.