Ciarki wciąż przechodzą, co wyprawia prawie 53-letni Noriaki Kasai
Weekend Pucharu Świata w Sapporo dostarczył mnóstwo wrażeń i emocji. Jego pierwszoplanowym bohaterem bez wątpienia był zwycięzca obu konkursów, Ryoyu Kobayashi, dla którego były to pierwsze miejsca w ogóle na podium w tym sezonie. Rosnącą formę potwierdził też drugi w niedzielę Marius Lindvik, który po pierwszej serii był nawet liderem, ale w finale nie zdołał odeprzeć ataku Japończyka, choć po wylądowaniu spodziewał się wygranej. Z polskiej perspektywy cieszą pewne punkty Macieja Kota i Kamila Stocha - za tym drugim najlepszy weekend PŚ w tym sezonie zwieńczony mianem najlepszego z Polaków w drugim konkursie. Jednak na miano superbohatera po raz kolejny w karierze zasłużył Noriaki Kasai.
Klęska polskich skoczków w walce o medale. Amerykanie okazali się za mocni
Prawie 53-letni Japończyk fatalnie rozpoczął weekend, odpadając w piątkowych kwalifikacjach obok zaledwie pięciu innych zawodników. Tym samym w niedzielę stanął przed ostatnią szansą na wyśrubowanie własnego rekordu najstarszego skoczka w konkursie PŚ. Ten wcześniejszy ustanowił w marcu zeszłego roku w Planicy, gdzie zdobył przy okazji ostatnie punkty. W Sapporo aż tak dobrze nie było, ale rekord świadczący o długowieczności legendy i tak został pobity!
Kasai poprawił się w kwalifikacjach względem piątku i tym razem szybko zapewnił sobie awans do konkursu, dzięki czemu stał się najstarszym zawodnikiem w historii PŚ w wieku 52 lat, 8 miesięcy i 10 dni. Był to jego 579. występ w najbardziej prestiżowym cyklu, który zakończył się po skoku na 105 metrów w pierwszej serii. Legendarny Japończyk zajął po nim 45. miejsce, wyprzedzając m.in. młodszego o 25 lat rodaka, Keiichiego Sato, a także... Polaka, Kacpra Juroszka.
Brak punktów dla Kasaiego oznacza jednak, że najprawdopodobniej na kolejny występ w PŚ będzie musiał poczekać co najmniej do przyszłego sezonu. Niespełna 53-latek ani myśli bowiem kończyć karierę. - Nie sądzę, żebym zdążył na tegoroczne mistrzostwa świata w moim obecnym stanie, więc zamierzam stopniowo pracować nad swoją formą na przyszłoroczne igrzyska. Rada dla pozostałych zawodników jest prosta. Jeżeli kochasz skoki narciarskie, skacz jak najdłużej. Nie kończ, kontynuuj! - powiedział mistrz świata w lotach z 1992 r. w rozmowie z Kacprem Merkiem dla Eurosportu.
Kamil Stoch nie składa broni przed MŚ. Dał Thurnbichlerowi ostateczny sygnał