Małysz upadł po pierwszym skoku. Zaraz po lądowaniu miękki śnieg "przytrzymał" mu lewą nartę. Wiślanin wykonał obrót, a narta uderzyła go mocno w kolano. Na dodatek nie wypięła się i wszyscy drżeliśmy, czy "Orzeł z Wisły" nie uszkodził więzadeł w kolanie.
Zakopiańska publiczność ucichła, kiedy polski mistrz nie podnosił się z ziemi. Na toboganie zwieziono go z zeskoku. Obolały Małysz natychmiast pojechał do szpitala, a tam na szczęście okazało się, że nie odniósł poważniejszych obrażeń. - Zabiegi rehabilitacyjne Adam przechodzić będzie w Wiśle. Przez 2-3 dni powinien się oszczędzać, bo będzie odczuwał bóle, a potem może znów skakać - powiedział fizjoterapeuta Rafał Kot.
Zatroskanych kibiców uspokoiły wiadomości ze szpitala. A kiedy Kamil Stoch obronił zajmowaną po pierwszym skoku pierwszą pozycję, zaczęło się świętowanie.
- To nie był mój najlepszy występ w karierze, bywały już lepsze. Dałbym sobie piątkę z plusem. Do szóstki jeszcze mi brakuje - powiedział Stoch. - Przed drugą próbą denerwowałem się, ale to była pozytywna energia. Uświadomiłem sobie, że jestem tam, gdzie zawsze być chciałem i że wystarczy zrobić to, co do mnie należy.
Adam ma stłuczone kolano i naderwane więzadła
Pierwsze diagnozy są optymistyczne. - Na szczęście nie zostały uszkodzone struktury kolana, nie ma też złamania. Jest tylko mocne stłuczenie po uderzeniu nartą w okolicach więzadła przyśrodkowego, które też nieco ucierpiało. Ale jest to tylko lekkie naderwanie - powiedział fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków Rafał Kot.