Potwierdzeniem tego, że Kamil Stoch mimo upływu lat nadal jest w stanie walczyć o najważniejsze trofea, był ubiegły sezon. Tego w wykonaniu Polaka nie da się ocenić jednoznacznie, ale na pewno trzeba oddać mu to, że znów zachwycił kibiców. Zwłaszcza podczas Turnieju Czterech Skoczni, gdzie prezentował się fenomenalnie. Były jednak gorsze momenty, gdzie Stoch walczył sam ze sobą i nie osiągał takich rezultatów, jakie mógłby sobie wymarzyć. Mistrz z Zębu nie zamierza się jednak zrażać i znów wylewa siódme poty na treningach. A cel ma jasny, medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Tak wyglądał pierwszy raz Kamila Stocha. Wszystko stało się pośród lasów i na śniegu
Stoch na swoim koncie ma już dwa złota olimpijskie i na pewno marzy o kolejnym. W dodatku trzeba mieć świadomość, że zakończenie kariery naszego mistrza zbliża się wielkimi krokami. Choć sportowe życie zawodników stale ulega wydłużeniu, biologii nie idzie oszukać. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Stoch dość tajemniczo wypowiedział się na temat swojej przyszłości. - Chciałbym, żeby to pokolenie nie przeminęło nigdy. Chyba tylko pan Bóg wie, jak to będzie - powiedział zagadkowo trzykrotny mistrz olimpijski.
Dodał jednocześnie, że obecnie myśli jedynie o skokach, a po ostatnich treningach odczuwa spory dyskomfort. - Ja wciąż jestem skoczkiem, póki co moje myśli wybiegają najdalej do następnego treningu. A po tych, które mamy teraz ledwo chodzę. Mam nadzieję, że przetrwam kolejny - powiedział. Stoch nie ukrywał jednocześnie, że ma jeszcze rezerwy i chce wykrzesać z siebie jeszcze więcej, co daje mu motywację do ciężkiej pracy.