"Super Express": - Kończący się 2018 rok chyba zapamiętasz na długo...
Agnieszka Radwańska: - Oj tak, na pewno! Decyzja o zakończeniu kariery nie była łatwa, ale jej nie żałuję. Tak po prostu musiało być.
- Sportowa emerytura dopiero co się zaczęła, a Agnieszka Radwańska była już na nartach i zagrała w piłkę nożną. I to w wielkim meczu z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem.
- Trzeba korzystać z życia! (śmiech) Teraz mam czas na próbowanie rzeczy, których nie robiłam przez ostatnich kilkanaście lat. Na stoku narciarskim pojawiłam się po raz pierwszy od 18 lat i miałam wielką frajdę. W piłkę z kolei kilka razy miałam okazję pograć np. podczas rozgrzewki przed meczem czy treningiem. Ale wybitną piłkarką to na pewno nie jestem. Kilka razy kopnęłam piłkę, a panom szło naprawdę dobrze. Poziom meczów był wysoki.
- Trudno było rywalizować z mężem, gdy Dawid Celt grał w przeciwnej drużynie?
- To była dla mnie niecodzienna sytuacja. Było dużo zabawy, ale ostatecznie to moja drużyna wygrała turniej! (śmiech). Najważniejszy był jednak cel tej imprezy - pomaganie. Widać, jak wielką moc ma Kuba Błaszczykowski i jak bardzo jest lubiany. Dzięki temu, że zakończyłam karierę sportową, mogłam tutaj przyjechać i uczestniczyć w tym wspaniałym wydarzeniu. Kuba zapraszał mnie już dwa razy, ale zawsze w tym okresie byłam już w Australii, przygotowując się do startu sezonu. I to jest właśnie ten plus. Mogę teraz robić rzeczy, na które do tej pory nie miałam czasu.
- Kuba Błaszczykowski w sposób szczególny podziękował ci za te wszystkie lata tenisowych emocji.
- To była niespodzianka. Byłam kompletnie zaskoczona, bo przecież nie byłam główną bohaterką tej imprezy. Jest mi bardzo miło, że tak wielki człowiek jak Kuba mnie docenił.
- W internecie aż huczy od plotek, że... jesteś w ciąży. Na jednym ze zdjęć miałaś rzekomo powiększony brzuszek...
- Już tyle różnych plotek, historii, komentarzy i spekulacji o swoim życiu słyszałam, że w ogóle się tym nie przejmuję. Najważniejsze, że wiem, co chcę w życiu robić i co chcę osiągnąć.