– Jestem super szczęśliwa i szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że wygram ten mecz – powiedziała niespodziewanie Iga Świątek jeszcze na korcie do publiczności tuż po spotkaniu. – Jestem szczęśliwa, że zrobiłam swoją robotę. Wiedziałam, co chcę grać i po prostu to zrobiłam. I świetnie, że utrzymałam dynamikę do końca. Grając przeciwko Jasmine, nie możesz pozwolić jej wrócić do gry, ponieważ ona jest wojowniczką. Chciałam to zrobić i wykonywać swoje uderzenia.
Iga Świątek wreszcie zagra w finale! Kapitalny występ Polki i zwycięstwo nad Jasmine Paolini!
To był piąty mecz i piąte zwycięstwo Świątek nad Włoszką, na którą najwyraźniej Polka ma swój patent. Nie chciała jednak mówić o tym, że ma te rywalkę jakiś specjalny sposób.
Taktyka jest inna na każdej nawierzchni, więc nie jest tak, że jest jeden klucz do tego. Obie jesteśmy intensywne na korcie. W pewnym sensie rozumiem, jak ona zamierza zagrać, ponieważ ja też mam duży topspin forhendem i lubię wchodzić z moim bekhendem. Rozumiemy swoją grę, a ja staram się to wykorzystać. Starałam się jej nie pozwolić dojść do siatki, pójść do przodu. Wybierałam długie uderzenia, trzymałam ją na linii końcowej i tam chciałam prowadzić grę – mówiła Świątek.
Iga daje sobie szóstkę
Kiedy reporter Canal+ Sport poprosił Igę o szkolną ocenę jej występu, usłyszał:
– W szkolnej ocenie dałabym sobie chyba sześć za wszystko po kolei, serwis był super, więc tutaj nie ma co kombinować – skomentowała. – W returnie miałam takie gemy, gdzie mam wrażenie, że mogłam zrobić trochę więcej, ale od razu to poprawiłam, więc tutaj dałabym sobie pięć plus. Z głębi kortu też pięć plus, albo niech będzie sześć.
Ile zarobiła Iga Świątek za finał WTA Bad Homburg? PREMIE robią wrażenie!
– Czy to był perfekcyjny występ? No, szczerze mówiąc, zgadzam się... – przyznała Świątek bez fałszywej skromności. – Naprawdę to był supermecz i wykorzystałam wszystko to, co trenowałam. Wiedziałam, że od początku muszę być intensywna i prowadzić grę pierwszymi piłkami, żeby nie dać jej grać tej kombinacyjnej gry i pozwolić na zmiany rytmu. Bardzo się cieszę, że od początku prowadziłam i że przytrzymałam to do końca meczu.
Świątek przyznała także w tym wywiadzie, że świetnym pomysłem były niedawne treningi na Majorce, które przygotowywały ją na trawę lepiej niż praca w domu po turnieju Rolanda Garrosa.
– Co roku powtarzam, że z roku na rok jest coraz łatwiej przyzwyczaić się do trawy i wtedy ma się więcej czasu na to, żeby potrenować więcej – stwierdziła Iga. – Ale na pewno to, że w tym roku miałam krótszą przerwę po Rolandzie i pojechaliśmy od razu na Majorkę trenować, zrobiło dużą różnicę. Bo jednak wcześniej, gdy próbowałam zostać w Warszawie, graliśmy na kortach, które były takie, jakie mogły być w Polsce, w czasie deszczu.
– No więc na pewno te przygotowania nie były tak solidne jak teraz i cieszę się, że Wim (trener Fissette – red.) namówił mnie do tego, żebym pojechała i zrobiła sobie takie workation (wakacje połączone z pracą – red.) na Majorce – podkreśliła polska finalistka Bad Homburg 2025.
Iga Świątek jak filmowa gwiazda! Zdjęcia z kampanii reklamowej Lancome zachwyciły kibiców!
Świątek ma taką samą playlistę od dwóch lat
Igę zapytano też na korcie o to, przy jakiej muzyce wychodzi w tej chwili do gry i czy często ją zmienia.
Playlista jest taka sama od dwóch lat. Jest dość nudna. Zasadniczo to są rockowe piosenki. Nie słucham rocka cały czas, ale przed meczem, kiedy się rozgrzewam, potrzebuję czegoś, co będzie współgrać z moją pracą nóg i moją intensywnością rozgrzewki, a także utrzyma energię. Mam ten sam rodzaj rockowych piosenek od długiego czasu. Próbowałam znaleźć coś nie za ciężkiego, coś, przy czym nie będzie bolała mnie głowa, ale z drugiej strony, co będzie też energetyczne i nie mogłam znaleźć nic więcej. Od jakiegoś czasu słucham więc tego samego, ale to działa, więc tak to zostawię – podsumowała Iga Świątek.