Mecz Agnieszka Radwańska - Mona Barthel w I rundzie turnieju WTA w Dausze był niezwykle dramatyczny. Pod koniec trzeciego seta Polka nie wykorzystała aż... 9 piłek meczowych. Emocje nie udzieliły się jednak chorwackiej pani arbiter Mariji Cicak, która chyba nieco przysnęła.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w siódmym gemie decydującej partii przy prowadzeniu Polki 4:2. Cicak właściwie przez cały gem po kolejnych wymianach podawała źle wynik. Kiedy powinno być 0-15, ogłosiła, że jest 15-0 dla serwującej Niemki. Potem poprawiła się, ale kiedy Barthel przy 15-15 wyrzuciła piłkę w aut, sędzia podała wynik... 30-15 dla Niemki. Co ciekawe, skoncentrowane na grze tenisistki nie protestowały. Kłótnia zaczęła się dopiero, gdy Cicak ogłosiła, że Barthel wygrała gema, choć powinno być 40-30 dla niemieckiej zawodniczki.
Kiedy Radwańska schodziła z kortu na przerwę, połapała się, że coś jest nie tak. Zaczęła się kłótnia. "Przecież ona nie wygrała trzech piłek z rzędu! Tam był metrowy aut! Pomyliłaś wynik!" - krzyczała Polka, która poprosiła nawet o wezwanie na kort supervisora (nadzorcę arbitrów). Chorwacka sędzia próbowała się spierać, ale nagle sama zorientowała się, że coś pokręciła. Cofnęła decyzję przyznającą Barthel gema, po czym ogłosiła, że jest... 30-40. Choć powinno być 40-30! Kuriozum! W końcu zakręcona Cicak podała prawidłowy wynik. A Radwańska wygrała trzy kolejne wymiany i przełamała podanie rywalki, doprowadzając do rezultatu 5:2. W ten sposób wygrała gema, którego... już przegrała. Zobaczcie WIDEO.
Co ciekawe pani Marija Cicak to ta sama sędzia, na którą przed laty wydzierał się Jerzy Janowicz w czasie meczu w Australian Open. "How many times?!" (Ile jeszcze razy) wrzeszczał Polak do Chorwatki po jej kolejnym błędzie. To WIDEO było prawdziwym hitem. Cicak nie ma szczęścia do polskich tenisistów...