To bez wątpienia najsłynniejszy polski komentator sportowy po II wojnie światowej. Starsi kibice to pamiętają: "Halooo, halooo... Tu helikopter. Mówi Bohdan Tomaszewski". Tak zaczynały się jego sprawozdania z kolarskiego Wyścigu Pokoju, który gromadził przy radioodbiornikach miliony Polaków. Komentował też lekką atletykę, tenis (sam uprawiał ten sport), nawet piłkę nożną (przykładowo mistrzostwa świata w Argentynie), zaliczył 12 olimpiad.
Fibak: Tomaszewski dla tenisa zrobił najwięcej w kraju. Jak reagowali Internauci i inni dziennikarze?
Głos miał tak charakterystyczny, że człowiek, który raz go słyszał, rozpoznałby go na drugim końcu świata. To był prawdziwy mistrz malowania słowem, nikt tak jak on nie potrafił uruchomić wyobraźni słuchaczy. Zaczynał jako komentator w Polskim Radiu, ale nawet potem, gdy do naszych domów weszła już telewizja, ludzie często słuchali jego, bo radio było szybsze, a on tak barwnie opowiadał, cudowną polszczyzną, że wielu kibiców wybierało jego niż przynudzających telewizyjnych komentatorów.
Oczywiście, że przydarzały mu się lapsusy, ale one też przeszły do legendy. "Irena Szewińska na ostatnich metrach straciła świeżość w kroku" - to był słynny komentarz w półfinale nieudanego dla Szewińskiej biegu na 400 metrów IO w Moskwie (była dopiero ósma).
Zaczynał w Polskim Radiu. Przez ostatnie 15 lat był związany z Polsatem Sport.
Żegnamy, Panie Bohdanie.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail