Dla Igi Świątek ostatnie 2,5 miesiąca było prawdziwą gehenną. - Jedyny pozytywny test antydopingowy w mojej karierze z niewiarygodnie niskim stężeniem substancji zabronionej, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, sprawił, że pod znakiem zapytania stanęło wszystko, na co pracowałam przez całe życie. A ja i cały mój Zespół zmierzyliśmy się z ogromnym stresem i lękiem - podkreślała Iga Świątek.
Trimetazydyna dostała się do organizmu tenisistki w skażonej fabrycznie melatoninie, zakupionemu w Polsce lekowi, który Iga Świątek już od dłuższego czasu przyjmuje, walczą z bezsennością po zmianach czasu (tzw. jet lag) czy kończących późno wieczorem meczach. Kiedy w połowie września mistrzyni Roland Garros została zawieszona, nie mogła zagrać w Seulu, Pekinie i Wuhan, a w efekcie straciła pozycję nr 1 w rankingu WTA. Przede wszystkim jednak ucierpiało jej dobre imię. - Przyznam, że ta sytuacja boli mnie bardzo mocno, ponieważ całe życie chciałam mieć karierę, która da przykład kolejnemu pokoleniu, która będzie w pewnym sensie sprawiedliwa, pokaże, że zawsze byłam fair i pokaże wszystkie wartości, które powinien mieć topowy sportowiec. I mam wrażenie, że ta sytuacja może naruszyć ten obraz, który budowałam przez lata - nie ukrywała Iga Świątek.
ZOBACZ: Czy Iga Świątek powinna przebadać lek przed jego zażyciem? Ekspert komentuje [WYWIAD]
Czy w związku z tym tenisistka pozwie producenta skażonego leku? Firma LEK-AM wydała już oświadczenie. "Podobnie jak międzynarodowa opinia publiczna i fani Pani Igi Świątek jesteśmy zasmuceni sytuacją, która spotkała najlepszą tenisistkę na świecie. Jesteśmy głęboko poruszeni oświadczeniem Pani Igi Świątek z 28 listopada 2024 roku, nie tylko jako pracownicy firmy farmaceutycznej, lecz także jako kibice polskiego sportu" - napisano. "Jest nam przykro, że do incydentu doszło z udziałem leku Melatonina LEK-AM 1 mg – tym bardziej, że nasz lek od wielu lat cieszy się uznaniem i zaufaniem lekarzy oraz pacjentów, w tym zawodowych sportowców" - dodano, podkreślając, że "LEK-AM produkuje leki najwyższej jakości i podlega regularnie kontroli Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego", a "wykryte w zbadanych opakowaniach leku śladowe ilości zanieczyszczenia są znacznie poniżej dopuszczalnej normy, co oznacza, że w żadnym stopniu nie zagrażają zdrowiu i życiu pacjentów".
"Super Express" zapytał Zespół Igi Świątek, czy tenisistka rozważa albo rozważała pozwanie producenta skażonego leku. Dostaliśmy odpowiedź, z której jasno wynika, że mistrzyni nie planuje walki w sądzie.
"Całe 2,5-miesięczne postępowanie było dla Igi i jej zespołu ogromnym stresem i wymagało sprawnego poruszania się w skomplikowanym systemie i procedurach, aby potwierdzić niewinność Igi. Gdy jest to już za nami, Iga chce teraz przede wszystkim wrócić do równowagi, odpocząć, przepracować fizyczne i psychiczne skutki długotrwałego stresu" - napisała nam Paula Wolecka, PR-managerka Igi Świątek.