To pierwszy od 1980 roku przypadek, że wielkoszlemowy turniej wygrała matka (wcześniej zrobiła to Evonne Goolagong na Wimbledonie). Półtoraroczna Jada Clijsters oglądała triumf mamy z ramion niani, będąc na stadionie, chociaż w Nowym Jorku zbliżała się północ.
Clijsters wróciła do wielkiego tenisa dopiero w tym roku, po dwuipółrocznej przerwie na macierzyństwo. To jej drugi triumf w US Open (poprzedni w 2005). Za zwycięstwo zarobiła milion 600 tys. dolarów.
Woźniacka była bliska sensacyjnego zwycięstwa. W pierwszym secie prowadziła 5:4 i 30-15 i serwowała. Niestety, przegrała decydujące piłki, a potem cały mecz. - Ona grała bardzo dobrze, bardzo agresywnie, po prostu lepiej niż ja - przyznała Karolina.
To był belgijsko-duński finał, ale był w nim miły polski akcent. Woźniacka, której rodzice są Polakami, wzięła mikrofon i przemówiła najpierw po duńsku, a potem po polsku do 20 tys. widzów na stadionie i setek milionów oglądających finał w telewizji. Karolina dziękowała polskim kibicom, którzy bezpośrednio dopingowali ją przez cały turniej w Nowym Jorku i tym, którzy trzymali za nią kciuki w Polsce. Czy doczekamy się, że w finale Wielkiego Szlema po polsku będzie dziękować kibicom Agnieszka Radwańska?