"Super Express": - Co się u ciebie zmieniło po triumfie w Miami?
Hubert Hurkacz: - Niewiele, oprócz tego, że mam na koncie wygrany naprawdę duży turniej rangi Masters 1000 (śmiech). Poza tym wszystko pozostaje tak jak było: te same cele, te same metody treningu, takie samo podejście do gry i pracy.
- Teraz jest jednak większe zainteresowanie twoją osobą. Dostajesz prośby o autografy lub wywiady z nietypowych miejsc i krajów?
- Napewno odczułem bardzo po wygranej w Miami większe zainteresowanie ze strony mediów i kibiców. Dostałem masę gratulacji i za wszystkie bardzo dziękuję, bo nie ma szans żebym dał radę wszystkim odpisać. Na SMS-y odpisywałem chyba 3 dni! Prośby o autografy z całego świata przychodziły już wcześniej, ale rzeczywiście to zwycięstwo zostało zauważone na całym świecie.
- Jak świętowałeś triumf w Miami? Był czas na kolację ze sztabem?
- Tak, oczywiście. Była kolacja i udało się spędzić miły ale niezbyt długi wieczór, bo na drugi dzień już miałem wylot do Francji.
- Jak zainwestujesz ponad milion złotych, który zarobiłeś w Miami?
- Teraz myślę tylko o kolejnym występie i przygotowaniach do następnych turniejów. I to jest dla mnie najważniejsze. A zarobione na korcie pieniądze inwestuję przede wszystkim w swój rozwój sportowy.
- W Monte Carlo wynajmujesz apartament. Masz sentyment do tego miejsca, czy zadecydowały względy sportowe?
- Wynająłem tutaj mieszkanie, bo gram tutaj turniej, a poza tym to idealne miejsce do dłuższych przygotowań w tej części sezonu. Mamy tu doskonałą pogodę do grania przez niemal cały rok. Jest świetny klub tenisowy z doskonałą infrastrukturą. Monte Carlo nie jest duże, więc wszystko jest w sąsiedztwie. Na golfa jeszcze nie było czasu bo przygotowywałem się do turnieju, ale w wolnej chwili chętnie zagram.
- Czy w tym tenisowym szaleństwie masz czas na życie przeciętnego 24-latka czyli miłość i dziewczyny?
- Żaden tenisista w moim wieku nie ma szans na spędzenie czasu w taki sposób jak jego rówieśnicy. Praktycznie co tydzień jesteśmy w innym miejscu, ciągle w podróży, hotelu. Musimy być idealnie przygotowani fizycznie do grania, więc na normalne rozrywki w czasie sezonu nie ma szans. Jednak lubię ten tryb życia, bo dzięki temu mogę robić to co kocham.
Rozmawiał Marcin Cholewiński