Nadzieje związane z występem Hurkacza w Australian Open były spore. Polak w poprzedni sezonie pokazał, że stać go na rywalizację z czołówką światowego tenisa. W dodatku w turnieju w Auckland, który był przygotowaniem do australijskich zmagań, wrocławianin grał dobrze. Nie przełożyło się to jednak na ostatnie dni. Hurkacz miał spore problemy już w pierwszej rundzie i w pięciu setach ograł Dennisa Novaka.
Do gry polskiego tenisisty można było mieć mnóstwo zastrzeżeń. Jego fani liczyli, że była to jednak rozgrzewka i w kolejnych spotkaniach będzie wyglądało to zdecydowanie lepiej. Ale tak nie było. W rywalizacji z Millmanem Hurkacz ponownie pokazał się ze złej strony, co przełożyło się na wynik spotkania. Mimo że i w pierwszym i drugim secie to Polak jako pierwszy przełamywał rywala, Australijczyk był w stanie nie tylko wyrównać, ale także wygrać w decydujących momentach.
Działo się tak przede wszystkim przez liczne błędy 22-latka. Backhand Hurkacza w zasadzie nie istniał, popełnił w sumie aż 55 niewymuszonych błędów. W dodatku miał spore problemy z utrzymaniem jakości pierwszego podania. Millman natomiast spokojnie przebijał piłkę i wykazał się lepszą precyzją, choć nie był to dobry mecz również w jego wykonaniu.
W trzecim secie reprezentant gospodarzy miał wszystko pod kontrolą. Dwa razy z rzędu przełamał przeciwnika i pewnie zmierzał po zwycięstwo. Przy stanie 2:4 Hurkacz miał dwa break pointy i mógł odwrócić losy tej partii. Tak się jednak nie stało i Millman w 2 godziny i 30 minut doprowadził sprawy do końca i zapewnił sobie awans do III rundy Australian Open.
Hubert Hurkacz - John Millman 4:6, 5:7, 3:6