Pierwszy set to absolutna dominacja Radwańskiej. Korytcewa była bezradna, przegrała w zaledwie 24 minuty. W drugim - Isia prowadziła już 3:0 i wydawało się, że to będzie dalszy ciąg lekkiej i przyjemnej zabawy. Ale nagle Ukraince zaczęły wychodzić niesamowite uderzenia, dwukrotnie przełamała Radwańską i wyszła na prowadzenie 4:3. Ale Isia skoncentrowała się i już nie oddała gema rywalce, kończąc mecz serwisowym asem.
- To nie było tak jak twierdził tata, że ja tak się zmieniłam z seta na set. Korytcewa jest nieprzewidywalna, musiałam przeczekać tę fazę, gdy wszystko zaczęło jej wchodzić - analizowała potem Isia.
"A w następnym meczu będzie straszna zemsta" - zapowiadał po tym spotkaniu Robert Radwański. Miał na myśli Ukrainkę Katerynę Bondarenko, z którą Isia niespodziewanie przegrała w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open 6:7 (7), 6:4, 1:6. - Zemściłam się już na siostrze (Alonie) na turnieju w Rzymie, czas teraz na Katerynę - potwierdza Isia.
Niewiele brakowało, aby w sobotę rywalką Radwańskiej była Australijka polskiego pochodzenia, pięknie mówiąca w naszym języku Olivia Rogowska (18 l.). Trochę pechowo przegrała jednak z Bondarenko (6:4, 5:7, 5:7).