Starcie z Li miało dać odpowiedź, w jakiej tak naprawdę formie jest Radwańska, bo zajmująca 6. miejsce w rankingu Chinka była jej pierwszą w tym roku rywalką ze ścisłej czołówki. Poza tym agresywnie grająca Azjatka była ostatnio prawdziwym koszmarem Isi - jesienią 2012 r. zlała ją łatwo 3 razy z rzędu (w Montrealu, Cincinnati i Pekinie). Jednak teraz to Agnieszka była górą.
- Czuję się świetnie, jeszcze nigdy nie zaczęłam sezonu tak wspaniale. Cały czas gram swój najlepszy tenis, a z każdym kolejnym zwycięstwem pewność siebie rośnie. Jestem gotowa na Australian Open - deklaruje Isia.
Nerwowo było w ostatnim gemie, w którym Li obroniła siedem kolejnych piłek meczowych! - To było strasznie frustrujące, te kolejne przegrane meczbole mocno mnie zdenerwowały, bo przecież miałam w pamięci ostatnie porażki z Li - przyznała Isia, która w całym meczu popełniła zaledwie 14 niewymuszonych błędów przy aż 46 Chinki.
Agnieszka zarobiła już w Sydney 62 tysiące dolarów i 320 pkt do rankingu.
Dziś rano jej finałową rywalką będzie Dominika Cibulkowa (23 l., 15. WTA). Mierząca tylko 160 cm Słowaczka w półfinale pokonała Angelikę Kerber 6:2, 4:6, 6:3. Grała z Isią trzy razy i wszystkie spotkania przegrała. - W ostatnich latach ze sobą nie grałyśmy. To dobra zawodniczka, mecz na pewno będzie dla mnie dużym wyzwaniem - mówi Isia.