"Super Express": - Przyleciałaś do Polski na kilka dni, ale bardziej jako gwiazda show-biznesu niż tenisa. Jak się czułaś w nowej roli?
Karolina Woźniacka: - Być aktorką i piosenkarką to ciężka praca, ale bawiłam się świetnie. Fajnie mi się pracowało z Kubą Wesołowskim. Mam nadzieję, że ludziom spodoba się moja piosenka i teledysk do niej.
- Co to za piosenka?
- O miłości. Moje sprawy sercowe układają się świetnie, więc chętnie o tym śpiewam. Chociaż martwi mnie trochę, że mój chłopak Rory McIlroy jest wyżej w rankingu golfistów (na 2. miejscu - przyp. red.) niż ja wśród tenisistek. Muszę to zmienić!
- W styczniu straciłaś fotel liderki, teraz jesteś szósta.
- Rzeczywiście, ale nie martwi mnie to jakoś bardzo. Tak naprawdę nie myślę zbyt wiele o rankingu, skupiam się na swojej grze. Jeśli będę grała tak, jak chcę, awans w rankingu sam przyjdzie. Może i dobrze, że spadłam z pierwszego miejsca, teraz będzie na mnie mniejsza presja, nikt nie będzie mówił: co to za liderka, która nie wygrała szlema.
- Na razie wyprzedziła cię Agnieszka Radwańska...
- Ważne, że obie gramy dobrze i jesteśmy wysoko w rankingu. Bardzo serdecznie jej pogratulowałam zwycięstwa w Miami.
- Gdybyś mogła wygrać tylko jeden wielki turniej w karierze, to wybrałabyś olimpiadę czy Wielkiego Szlema?
- Szlema. Ale olimpiada też jest dla mnie bardzo ważna. Marzę o tym, żeby w którymś z wielkich finałów spotkać się z Isią.
- Jak spędzisz święta?
- W Danii, z rodziną. Chcemy mieć ciszę i spokój, więc będzie trochę nietypowo: tata już załatwił łódź, na której wypłyniemy kawałek od brzegu. Będziemy mieli na niej polskiego kucharza, który dla nas przygotuje świąteczne potrawy.
- Zaszalejesz przy stole?
- Jak zawsze w święta! Żadnej diety. Kocham wszystkie wielkanocne dania i już nie mogę się ich doczekać. Jem wszystko, a w święta będę jeść jak najwięcej!