Rosjanie i Białorusini dopuszczeni do gry, ale pod pewnymi warunkami
Niebawem od bestialskiego ataku Rosji na Ukrainę minie już rok. Walki wciąż zbierają krwawe żniwo, nie dziwi zatem, że sportowcy pochodzący z Rosji oraz wspierającej ją Białorusi są konsekwentnie eliminowani ze sportowej rywalizacji. Gest dobrej woli w ich kierunku wykonali jednak organizatorzy Australian Open, którzy zdecydowali się dopuścić do gry tenisistów i tenisistki z obu wymienionych państw. Warunek był jeden – będą oni rywalizowali jako sportowcy neutralni, bez flag narodowych. Wygląda jednak na to, że osoby decyzyjne dość szybko mogły pożałować swojej decyzji. Wszystko za sprawą niemałego skandalu, którego świadkami byliśmy już pierwszego dnia turnieju głównego.
Rosyjska flaga na trybunach
Do całej sytuacji doszło podczas meczu pierwszej rundy, w którym Ukrainka Kateryna Baindl zmierzyła się z Kamillą Rachimową z Rosji. Ostatecznie górą była pierwsza z wymienionych zawodniczek, która po zaciętym, trzysetowym starciu zwyciężyła 7:5, 6:7, 6:1. Więcej niż o samym meczu mówi się jednak o rosyjskiej fladze, która w trakcie spotkania wisiała na trybunach. Biorąc pod uwagę, że było to zabronione, możemy mówić o sporej kompromitacji organizatorów. Miejmy jednak nadzieję, że w kolejnych dniach nie będziemy już świadkami podobnych obrazków.
Ambasador interweniował
Głos w całej sprawie zdążył już także zabrać ambasador Ukrainy w Australii, Wasyl Myrosznyczenko. To on zwrócił uwagę na cały incydent, publikując stosowny wpis w mediach społecznościowych. "Zdecydowanie potępiam publiczne wywieszenie rosyjskiej flagi podczas dzisiejszego meczu ukraińskiej tenisistki Kateryny Baindl w Australian Open. Wzywam organizatorów do natychmiastowego egzekwowania polityki neutralnej flagi" – możemy przeczytać. Zdjęcia dotyczące zaistniałej sytuacji zamieściła także ukraińska federacja tenisowa.