Magdalena Fręch przegrała z rozstawioną z numerem czwartym Amerykanką Coco Gauff 1:6, 2:6 w 1/8 finału wielkoszlemowego turnieju tenisowego Australian Open w Melbourne. Mecz trwał godzinę i pięć minut. Polka może być jednak zadowolona z występu w Australii. Po raz pierwszy awansowała tak daleko w Wielkim Szlemie i w klasyfikacji WTA przesunie się na najwyższe w karierze miejsce - do piątej dziesiątki. Otrzyma także premię blisko miliona złotych.
W drodze do 1/8 finału Fręch wyeliminowała reprezentantkę gospodarzy Darię Saville, Francuzkę Caroline Garcię (nr 16) i Rosjankę Anastazję Zacharową. 19-letnia Gauff, jedna z faworytek turnieju, okazała się zbyt wymagającą przeciwniczką. Starsza o siedem lat tenisistka z Łodzi jeszcze nie miała okazji się z nią zmierzyć. Już pierwszy gem meczu rozgrywanego na centralnym obiekcie kompleksu w Melbourne - Rod Laver Arena pokazał, że czeka ją bardzo trudne zadanie. Amerykanka łatwo przełamała jej serwis, potem powtórzyła to w piątym i siódmym gemie, kończąc pierwszego seta w ciągu 27 minut.
W drugim secie było trochę więcej walki i kilka ładnych zagrań Polki, m.in. efektowny lob, ale to nie wystarczyło, żeby zagrozić rywalce. Gauff, dysponująca najsilniejszym serwisem ze wszystkich uczestniczek Australian Open, nie dała jej ani jednej szansy na przełamanie własnego podania, a sama przełamała serwisy łodzianki w czwartym i ósmym gemie. Pojedynek zakończyła precyzyjnym minięciem.
W rozmowie na korcie Gauff nie odniosła się do meczu z Polką. Wspomniała o swoim zaskoczeniu, gdy w pewnym momencie publiczność z niewiadomego powodu zaczęła głośno klaskać. "Dopiero później zorientowałam się, że pokazano na widowni Roda Lavera, który przyszedł na kort swojego imienia i oglądał mój mecz" - śmiała się Amerykanka. Opowiadała także o napisach na swoich butach, a także o mamie, która ją dopingowała.
Gauff wygrała 11. z rzędu mecz w turnieju wielkoszlemowym. Seria zaczęła się podczas ubiegłorocznego US Open, w którym triumfowała. W Melbourne po raz pierwszy zagra w ćwierćfinale, a jej rywalką będzie Ukrainka Marta Kostiuk lub Rosjanka Maria Timofiejewa. W turnieju singla kobiet nie ma już Polek. W pierwszej rundzie odpadła Magda Linette, a w trzeciej - liderka światowego rankingu Iga Świątek.