W finale turnieju w Miami Kubot i Melo ograli 7:5, 6:3 Amerykanów Nicholasa Monroe i Jacka Socka. W ostatniej akcji Polak popisał się pięknym wolejem, a po chwili uradowany ściskał się z mierzącym 203 cm Brazylijczykiem.
- Pod koniec meczu czułem ogromne emocje. Jestem bardzo szczęśliwy, tym bardziej że to mój pierwszy triumf w turnieju rangi Masters 1000 (większe są tylko Szlemy, red.). Tak bardzo pragnąłem tego zwycięstwa - mówił po meczu wzruszony Kubot, były deblowy mistrz Australian Open.
Na początku sezonu Kubot i Melo zaliczyli serię kiepskich startów, ale postanowili dać sobie szansę i kontynuowali współpracę. Teraz z pewnością nie żałują. Już za finał w Indian Wells zarobili 188 tys. dol. (do podziału), a premia za triumf w Miami to aż 385 tys. dol. W sumie w tych dwóch wielkich turniejach zgarnęli w przeliczeniu na złote po 1,13 mln na głowę (286,5 tys. dol)! Premie w turniejach deblowych są godne, ale przy pieniądzach, które zarabiają singliści, wyglądają blado. Mimo to Kubot jest w tym sezonie najlepiej zarabiającym polskim tenisistą. W Indian Wells i Miami zainkasował więcej niż Agnieszka Radwańska od początku sezonu! Krakowianka, która w całej karierze uzbierała z premii aż 26 mln dol., teraz jest w dołku i w 2017 r. zarobiła "zaledwie" 263 tys. dol., czyli 1,04 mln zł.