Linette (nr 74 WTA) po raz pierwszy w karierze przebrnęła pierwszą rundę Australian Open (wcześniej była w trzeciej rundzie Roland Garros i w drugiej rundzie US Open). Poznanianka pokonała Amerykankę Jennifer Brady (nr 65) 2:6, 6:4, 6:3. Zaczęła nerwowo, ale potem się rozkręciła. Końcówka decydującej partii była dramatyczna, a Magda zmarnowała trzy meczbole. W końcu wytrzymała napięcie i po ostatniej piłce uśmiechnięta od ucha do ucha mogła wysłuchać "Sto lat!", które odśpiewała grupa głośno dopingujących ją przez cały mecz polskich kibiców.
Premie w Australian Open są rekordowo wysokie. Już za sam występ w turnieju głównym singla tenisiści dostają 60 tys. dol. australijskich (AUD), czyli 162 tys. zł. Awans do drugiej rundy nagradzany jest kolejnymi 30 tys. AUD (81 tys. zł), więc Linette może być już pewna nagrody w wysokości 243 tys. zł. To oczywiście kwoty brutto, od których trzeba zapłacić podatek.
Niestety, druga polska tenisistka Magdalena Fręch (20 l., nr 163) odpadła. Do głównej drabinki przebiła się w kwalifikacjach i debiutowała w turnieju wielkoszlemowym. Mimo ambitnej postawy uległa 5:7, 3:6 doświadczonej Hiszpance Carli Suarez Navarro (nr 39). We wtorek rano rywalizację rozpocznie Agnieszka Radwańska (29 l.), która zagra z Czeszką Kristyną Pliskovą (nr 61).