Marketa Vondrousova to nr 6 WTA i mistrzyni Wimbledonu, ale w starciu z rozpędzoną Igą Świątek była zupełnie bezradna. W Paryżu zrobiło się cieplej, a to też ułatwia liderce rankingu nękanie rywalek morderczymi uderzeniami z dużą rotacją. - Wszystko dzisiaj zadziałało w mojej grze, nawet serwowałam lepiej niż w poprzednich rundach. To dało mi dodatkową pewność siebie - stwierdziła po meczu Polka.
Marketa Vondrousova o meczu z Igą Świątek. Zabawne słowa Czeszki
A jak swoje wrażenia po meczu z Igą Świątek opisała Marketa Vondrousova? - Absolutne szaleństwo. Ona przewyższa wszystkich zdecydowanie na mączce, bardzo trudno jest wygrać z nią piłkę - powiedziała mistrzyni Wimbledonu czeskiemu "Bleskowi". - Wygrała ostatnio wiele meczów, widać to po jej pewności siebie. Oczywiście nie pomaga to nikomu, gdy jest 0:6 i prawie wszystko ląduje na liniach. Poza tym serwowała też dobrze, w niektórych fazach powyżej 190 km/h. Dziewczyny nie serwują w ten sposób, z wyjątkami. Czujesz się wtedy na korcie, że nie masz nic do zaoferowania. Jeśli nie uda ci się wywrzeć presji od pierwszego uderzenia, będziesz mieć poważne kłopoty - analizowała Czeszka.
Marketa Vondrousova pierwszego gema wygrała po 37 minutach meczu, za co dostała od paryskiej publiczności gromkie brawa. Czeszka przyznała, że poczuła wtedy ulgę, że nie podzieli losu jak Rosjanki Anastazji Potapowej, która w poprzedniej rundzie przegrała z Igą Świątek 0:6, 0:6.
- Człowiek czuje ulgę. Bo bez tego byłoby to całkowicie przerażające uczucie. Grasz dobry turniej, nawet teraz nie czułam się źle na korcie. Ale ona wszystko szalenie szybko oddaje, serwuje, zamiata każdy zakątek kortu. To naprawdę tak, jakbyś grała z jakimś szaleńcem - zaśmiała się Vondrousova. - To atak na psychikę. Grasz dobrą piłkę, a ona wraca równie długo i szybko. Wtedy człowiek wpada w stan całkowitego wyczerpania - dodała Marketa.